No i znowu strach przed tym, że zostanę kompletnie sam
wrócił. Wtedy, gdy tutaj trafiłem…. Czułem się strasznie. Nie potrafiłem zamienić
z obcym człowiekiem żadnego słowa. To tak bardzo bolało. Wtedy… byłem sam. Nie
chce by to się powtórzyło, ale jeśli ją stracę to już nikt mi nie zostanie i
wtedy to wszystko wróci. Ciężko było mi teraz chociażby spojrzeć jej w oczy.
Pokazuje tą swoją cholerną słabość, płacząc, ale może tylko tak byłem w stanie
ją teraz zatrzymać. Zaraz po tym jak ją pocałowałem znów zsunąłem się na ziemie
i na niej usiadłem. Bandaż znajdujący się na moim oku lekko się poluzował i
właściwie to prawie spadał. To przez łzy prawda ? Nasiąknął i zrobił się
cięższy, przez co już się nie utrzymuje. Właściwie to rana już nie krwawiła,
ale na pewno pozostanie po niej widoczna blizna.
-Nie sądziłam, że dam radę doprowadzić cie do takiego stanu.
– westchnęła cicho przysuwając się do mnie i głaskając mnie po jeszcze
delikatnie mokrym policzku. – Tylko raz w życiu widziałam jak płaczesz…. Z bólu.
A teraz musiałam patrzeć na to jak płaczesz przeze mnie… - zwiesiła głowę w dół
jakby zawiedziona. Ona bardzo często przeze mnie płacze. Dzisiaj też, a ja
nawet nie zareagowałem, więc dlaczego ona tak bardzo przejmuje się moim
płaczem. Nie mówiąc nic wstałem z podłogi i zerwałem już przesiąknięty zarówno
krwią jak i łzami bandaż znajdujący się na mojej twarzy. Pociągnąłem blondynkę
za rękę do sypialni i zatrzasnąłem za nami drzwi. Nie było w tym żadnych zboczonych
podtekstów, po prostu byłem zmęczony … wszystkim. Tą sytuacją jak i po prostu
dzisiejszym dniem. Usiadłem na krawędzi łóżka, a że ona stała tuż przede mną to
musiałem podnieść głowę by spojrzeć jej w oczy. Heh… ja musze zadzierać głowę,
żeby na nią spojrzeć. Dobre.
-Riuki… jesteś na mnie zły ?
-Jestem. Bo cokolwiek robię tobie i tak nie pasuje moje
zachowanie. Cały czas twierdzisz, że się nie staram…. Więc co mam do cholery
jasnej zrobić, żebyś w końcu zaczęła to dostrzegać.. – ostatnie zdanie
wypowiedziałem szeptem. Dziewczyna wyraźnie się tym przejęła i już zamierzała
się ode mnie odsunąć jednak w porę złapałem ją za rękę i przyciągnąłem z
powrotem. Zamknąłem oczy i przywarłem noskiem do jej szyi (bo właśnie teraz jak
siedziałem to dotąd jej tylko sięgałem). – Nie odchodź. Nie odsuwaj się… i nie
mów nigdy więcej takich rzeczy, które mnie tak cholernie ranią. Obiecaj…
Widziałem, że znowu jej się zbiera na płacz. W takim razie pojęła
to do wiadomości. Pociągnąłem ją mocniej za rączkę i wywaliłem ją na łóżko tak
by za moment się nad nią pochylić. Nie czekając na jej odpowiedź wpiłem się jej
usta, delikatnie wsuwając język do jej buźki. W sumie nie trwało to długo, bo
bardzo szybko powstrzymałem się od kontynuowania. Zawisłem z powrotem nad nią i
westchnąłem głośno.
-Jestem zmęczony…. Ale idź się wykąp brudasie, bo nie pozwolę
ci się do siebie przytulić.. – pociągnąłem za blond loczka i teraz też
wyprostowałem się.
(CInia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz