To co powiedział Rick było jeszcze bardziej szokujące niż
wszystko co kiedykolwiek w życiu usłyszałam. Ledwo się znamy, a jednak…. Wystarczył
jeden impuls. Miłość jest głupia. Mimo, iż jedna moja Arcana panuje nad
uczuciami to nawet ja nie potrafię tego ogarnąć. Czułam ogromne ciepło jego
ciała kiedy mnie przytulał. Właściwie to powinnam się odsunąć, ale dlaczego
tego nie zrobiłam. Kuźwa ! Gdzie jest mój cholerny spokój i brak uczuć ! Przez
Heaven’a stałam się miękka i uległa wszystkim uczuciom jakie we mnie buzowały.
-To przykre…- stwierdziłam już totalnie się uspokajając.
Rumieńce nadal miałam, ale nie były już one spowodowane chłopakiem. Po prostu.
Były i na razie będą przez kilka ostatnich wydarzeń. Rick nie za bardzo
wiedział o czym mówię. Puścił mnie na chwilę, a ja stając na równych nóżkach
zerknęłam na niego przez ramię. – Ja już zdecydowałam za siebie. Jednak jestem
w stanie zgodzić się na rywalizację między wami. Chociaż… jeżeli zamierzacie w
to mieszać mnie, i ja mam na tym ucierpieć to nie wiem czy któryś z was dwóch
jest mnie w ogóle wart.
-Zdecydowałaś, tak…. Ale ta decyzja wcale nie jest
obiecująca dla mnie, co ? –ułożył swoją rękę na karku i głośno westchnął. Aż
tak bardzo się tym przejął? Właściwie to nigdy nie powiedział mi co do mnie
czuje, więc dlaczego oczekuje czegoś ode mnie ? Po kilku minutach myślenia przytaknęłam
nieznacznie głową. W sumie to nie na rękę było mi go ranić, ale powinnam być z
nim szczera.
-Nie będę ci kłamać, że Heaven jest dla mnie ważniejszy….- westchnęłam
cicho kierując się powoli do domu. On chyba też stwierdził, że dłuższe
siedzenie i picie nic nam nie da w tej sytuacji
-Nawet jeśli cie tak rani ? Słowami, czynami….. nawet
fizycznie. Mógłby się czasem pohamować, a mimo wszystko…. Czemu ty go kochasz ?
– zatrzymał mnie delikatnie ciągnąć za moją rękę.
- Czemu ? Nie wiem. I właśnie dlatego jestem pewna, że to
właśnie jego najbardziej nie chciałabym stracić. – uśmiechnęłam się pod
noskiem. Teraz to już mogłam się tylko z siebie śmiać, bo jak Heaven się dowie,
że Rick mnie pocałował to cała moja miłość do niego będzie nic nie warta. Przez
to łzy same napływały mi do oczu- Ale nie chce z tobą zrywać kontaktu, a jeśli
zamierzasz o mnie walczyć …. To proszę róbcie to między sobą…. Wystarczająco już
…. Nacierpiałam się przez to…. – wzruszyłam ramionami jakby nie było to nic ważnego.
Ruszyłam ponownie przed siebie wydostając się z pod uścisku Rick’a. Lepiej by
było gdybym nie poznała żadnego z nich…
(Rick ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz