niedziela, 6 września 2015

Od Chiyo - C.D Conora

Ruszyłam za nim z nieco dziwnym wyrazem twarzy, coś podobnego jakby zjadła cytrynę.
- Conor uspokój się trochę. - złapałam go za ramię, gdy wreszcie stanął. Odwrócił się do mnie z równie zdziwionym spojrzeniem jak ja. Od razu się rozpogodziłam, bo wyglądał przekomicznie. Zakryłam dłonią usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem i weszłam w krzaki nie czekając dłużej aż to on zrobi pierwszy krok. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu zwierzęcia. Oparłam się o trzon drzewa i wychyliłam zza niego jak ukrywająca się wiewiórka. Nade mną pojawił się Conor, wyglądał prawie jak rodowodowy szpieg. Poruszyłam ogonem miziając go pod nosem. Zmarszczył go, a potem kichnął od razu zakrywając dłonią usta. W tym czasie wyszłam zza drzewa, ponieważ usłyszałam coś co mnie bardzo zaciekawiło. Spojrzałam w tamtą stronę i od razu poszłam. Odgarnęłam gałąź i zobaczyłam Jinne, szczekającą na drzewo..Podniosłam wzrok, żeby zobaczyć na czym skupia się jej uwaga - to był Franek. Merdała ogonem to w lewo, to w prawo i szczekała na ptaka. A on w podzięce za to skakał z miejsca na miejsce drażniąc ją jeszcze bardziej. Podeszłam bliżej i złapałam ją za smycz, żeby po chwili delikatnie pociągnąć i doprowadzić ją do ładu. Kto to widział? Kot układający psa xD. Wtedy też przyszedł Conor, rozeznał się w sytuacji i podszedł do mnie bliżej.
- Dzięki, Chiyo - powiedział przez wzięciem głębszego oddechu. Uśmiechnęłam się uroczo, kiedy Jinna nagle mnie pociągnęła. Prawie wyrwała mi smycz z rąk, ale ja WIELKI MOCARZ jakoś dałam radę przytrzymać materiał, jednakowoż pobiegłam za nią śmiejąc się głośno. Nie ma to jak zabawa w poważnym ośrodku ze zwierzątkami. Nie zatrzymując się nawet przez chwilę odwróciła się tylko, żeby spojrzeć co musi ciągnąć za sobą (taki kloc) i znów przywróciła swój normalny bieg. I właśnie wtedy gwałtownie skręciła w prawo, a ja trafiłam w jakieś niewysokie krzaki starając się wyhamować. Zamknęłam oczy i wystawiłam ręce do przodu próbując chronić twarz zanim wleciałam w roślinę. Za ten lot powinnam dostać same najwyższe noty. Czułam jak skóra zaczynała mnie piec od kilkunastu malutkich zadrapań. Odwróciłam się na plecki patrząc gdzież to jest Pan Książę. Po chwili pojawił się również hamując przed samymi krzaczorami.
- Co za niesforny psiak, hahahhaa - zaczęłam chichotać, po chwili jednak przerodziło się to w głośny śmiech, a przy śmiechu pojawiły się również łzy szczęścia.
- Conor.. - zaczęłam dusząc się - Wiesz.. Jeżeli każdy spacer tak będzie wyglądać to chyba będę chodziła w zbroi - otarłam oczy próbując spojrzeć do góry, na mojego towarzysza. Mimo że ręce i nogi trochę mnie bolały to i tak powiem, że było naprawdę zabawnie. Przynajmniej nie nudzimy się w swoich apartamentach.
(Conor?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope