mojej Arcany, ale i stylu bycia. Nie wiem, jaka
jestem naprawdę, lecz wiem, że jestem zmienna... Niczym rzeka. Tej nocy
zerwałam się ze snu, ciągle mając przed oczami zwłoki bliskich mi ludzi,
oraz obraz drugiej mnie - sadystycznie uśmiechającego się potwora...
Przetarłam oczy, odrzucając kołdrę na bok. Wpatrywałam się
najciemniejsze kąty pokoju, które mogłyby sprawić, iż znów wyobraziłabym
sobie t ą twarz, lecz wszystko stało się jaśniejsze, gdy zza horyzontu
wyłonił się promień wschodzącego słońca. Wstałam na równe nogi,
ocierając czoło z kropelek potu, po czym skierowałam się do łazienki.
Stając na zimnych kafelkach, przeszedł mnie dziwny dreszcz, więc tylko
sięgnęłam po szlafrok i nabrałam niezłomnej chęci na wyjście w miejską
dżunglę Rimear. Przedzierając się przez przerywane promienie docierające
zza okna, dosięgnęłam ubrań porozrzucanych po obu krańcach pokoju, po
czym wcisnęłam się w nie, kończąc na rajstopach.
Jeszcze ostatni raz spojrzałam na pokój, po czym zachichotałam i
wrzuciłam klucze do luźnej kieszonki od uniformu uczniowskiego. Jak co
dzień, postanowiłam wyskoczyć na poranną kawę, która była moim
zastrzykiem energii od kiedy pamiętam. Miewałam swoje ulubione
kawiarnie, ale dziś skoczyłam do randomowej, biorąc ze stoiska jakiś
darmowy magazyn. ~W kawiarni~
Zamówiłam kawę, po czym gdy ją dostałam, od razu ulotniłam się z miejsca, niczym strzała. Postanowiłam pospacerować w parku, uwielbiam, jak cień drzew przyćmiewa literki w gazecie. I w ogóle całe moje widzenie. Wpatrzona w tekst, nawet nie zauważyłam, jak walnęłam w kogoś o wiele wyższego od siebie... W dodatku przypadkiem zmarnowałam sobie trzy czwarte kawy. Spojrzawszy przed siebie, od razu dostrzegłam przystojnego, blond chłopaka. W dodatku ta plama też mu pasowała, ale to było nieuważne z mojej strony (Ale przecież mógł mnie ominąć...).
- Sorry, nie chciałam - patrzyłam to na niego, to na koszulę. - Zagapiłam się.
< Kida? Jak zawsze pierwsza ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz