Dziewczyna? Czemu Aki tak powiedział? W sumie byłam zbyt zażenowana i
zawstydzona by nad tym myśleć. Wtuliłam głowę w jego plecy chowając przy
tym moje czerwone policzki. Po chwili zrobiłam się trochę zmęczona.
Cały ten dzień był nie dość, że długi to do tego zrobiłam dzisiaj ładne
parę kilometrów. Wykończona westchnęłam lekko tuląc się do Akiego.
~
Obudził mnie lekko szturchając. Ziewnęłam przeciągle i rozejrzałam się.
Zdrzemnęło mi się? No cóż zdarza się. Chłopak opuścił mnie na ziemię, a
ja chwiejnie stanęłam na nogach. Przetarłam jeszcze tylko zmęczone oczy i
spojrzałam na naukowca. On spojrzał zniecierpliwiony w swoje papiery i
pokazał na pokój po swojej.. ee prawej? Nadal mylą mi się kierunki. Tak
czy siak poszłam do wskazanych drzwi, a Aki miał iść ze mną. Szłam
przodem kiwając się na boki ze zmęczenia. Jeden z lekarzy podniósł mnie i
posadził na blacie. Ziewnęłam jeszcze raz i wyprostowałam się. Jak
zwykle zaczęli robić to samo. Pobrali troszkę krwi, sprawdzili czujnik,
moje dane, wagę i tak dalej. Zawsze strasznie mnie to nudziło. Przecież
przez ten rok miałam tak 2 razy na dzień jak nie częściej. Przez to, że
tak często tu przebywam ta procedura przebiega bardzo szybko. Gdy już
skończyli ze mną mogłam sobie usiąść na krzesełku i poczekać na
chłopaka. Ale u niego to trwało dużo dłużej. Kręcił się, zastanawiał i
odwracał głowę. Nawet troszkę mnie to śmieszyło. Co jakiś czas rumienił
się jak mu się przyglądałam. Po parudziesięciu wreszcie go zostawili i
przepuścili nas dalej. Czekał tam na nas kolejny naukowiec w białym
fartuchu. Zabrał nas z tego budynku i prowadził gdzieś przez plac. Szedł
dwa kroki przed nami. Aki chciał mnie chwycić za rękę, ale z wyrzutem
złożyłam ręce na piersi.
- Nie jestem małą dziewczyną, żebyś miał mnie cały czas trzymać za rączkę i prowadzić - powiedziałam z oburzeniem
Zmierzył mnie wzrokiem i próbował nie wybuchnąć śmiechem. Odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Oj no nie złość się - spojrzałam na niego kątem oka - wtedy wyglądasz tylko bardziej słodziej - roześmiał się
Już chciałam go wyprzedzić i dołączyć do tego człowieka co nas
prowadził, ale zanim zdążyłam to zrobić chwycił mnie i przerzucił sobie
przez ramię.
- Aki puść mnie! - zirytowałam się i uderzyłam go parokrotnie w plecy z moich małych piąstek
- Ałć.. przestań, bo będę miał siniaki - stwierdził i chociaż mnie nie puścił to wziął mnie na barana
- O.. jak fajnie - roześmiałam się i zaklaskałam w dłonie
Chłopakowi od razu poprawił się humor i chyba na chwilkę zapomniał o
bólu. Przecież jestem w ciele dziecka nie mogę mieć za dużo siły, a
przynajmniej tak mi się wydawało. Nie znam jeszcze tego ciała za dobrze.
Naukowiec spoglądał na nas co jakiś czas i z niezadowoleniem mruczał
coś pod nosem, ale nie wiele mnie to obchodziło. Fajnie tak wygląda
świat z góry. No i w dodatku wszystkich widzę. Mężczyzna odblokował nam
drzwi kartą. Aki postawił mnie na ziemi i puścił przodem. Potem parę
osób pokierowało nas na wielką halę. Powiedzieli, że jako Omegi mamy
póki co ćwiczyć osobno, by nikomu nie zrobić przypadkiem krzywdy. Czemu
Aki musi być osobno to w sumie nie rozumiem, bo u mnie to normalne po
tej zmianie. Szczerze mówiąc troszkę dziwnie mi było przy nim ćwiczyć.
Wstydziłam się. Jakby nie patrzeć od zawsze jestem jedną z najsłabszych
osób w Rimear, a przynajmniej tak uważam. Nie chciałam, żeby mnie
wyśmiał. Ale po parunastu.. dziesięciu.. dobra mniejsza o to, po prostu
musiałam się do tego przyzwyczaić przez dłuższa chwilę. Gdy już byłam
gotowa usiadłam na ziemi i spróbowałam się skupić. Przestały do mnie
docierać odgłosy z zewnątrz. Pierwszy raz od dawna mogłam z taką
łatwością to zrobić. Nie wiem czemu, ale dopiero teraz mi się to
spodobało. Udało mi się skupić na tyle by zgromadzić małą ilość mocy.
Ciekawe tylko jakiej i czym ona jest. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie
jakiś odgłos. Otwarłam jedno oko i zobaczyłam siedzącego przede mną
Akiego i robiącego głupie miny. Zaśmiałam się i przewróciłam go.
- Nie papuguj mnie - roześmiałam się dziecinnym głosikiem
(Aki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz