- Świetnie – westchnął Riuki– Po prostu świetnie!
- Może pójdziemy tak za nim? Byłoby z nami źle, gdyby go osaczyli i wyeliminowali – powiedziała Kaeru przyjmując nieco inny ton.
Nie umiałam tego wytłumaczyć, ale kiedy to powiedziała w ten sposób, nabrałam dokładnie takich samych przekonań. Przytaknęliśmy razem z Riukim i już po chwili ruszyliśmy za chłopakiem, utrzymywaliśmy całkiem spory dystans między sobą, ale zgubić to go raczej nie zgubimy. Po paru minutach, zauważyliśmy go w towarzystwie Vanilli i Grimmjow`a. Przykucnęliśmy starając się być jak najciszej, chociaż byliśmy naprawdę daleko od tego miejsca, lepiej żeby nas nie zauważyli. Chłopcy zaczynali się zachowywać tak, jakby mieli się zaraz pozabijać. Mamy trochę czasu, Vanilla raczej nic nie zrobi ona ledwo stoi na nogach. Ponieważ wiedzieliśmy o tym, że Azusa i ten nowy chłoptaś są sami, mieliśmy doskonałą okazję na rozgromienie wrogiego Teamu. Nie byli daleko, zaledwie kilka minut spokojnego marszu. Niby blisko, a jednak miejsce oddalone na tyle, że tamta trójka nie powinna słyszeć odgłosów walki która zaraz się rozpęta. Moment.. co to jest? Nagle od strony zachodniej przybyła grupka dwóch mężczyzn, pierwszy raz widzę ich na oczy. Ponieważ zaczęli mówić dosyć głośno, wywnioskowaliśmy z tego tyle, że byli to nowi członkowie Teamu pierwszego. Co? Czemu tylko do nich dotarł ktoś nowy? I o co w tym wszystkim chodziło? Zanim ktokolwiek z nas zdążył o cokolwiek zapytać, na naszych zegarkach pojawił się niebieski punkcik. A, właśnie… te punkty na zegarkach oznaczały naszą pozycję, każdego z osobna [naturalnie mieliśmy podgląd tylko na swoją drużynę]. Inni też to zauważyli, nowy przybysz był dokładnie 10 metrów za nami. Odwróciliśmy się żeby go ‘’przywitać’’ i w tym momencie zamarłam.
- ROSIE!?!? – Wykrzyknęłam chyba najgłośniej jak potrafiłam i zerwałam się z miejsca pędząc ku niej.
Jaka ja jestem głupia, w połowie drogi zamarłam. W tym momencie przykułam na sobie uwagę wrogiego Teamu zanim coś co błysnęło w górze zdążyło mnie zranić, wyciągnęłam miecz i jakimś magicznym trafem to odbiłam. Sztylet? Przypadkiem nie ten sam którym zraniłam Vanille? Naprawdę? Aż tak będą się teraz mścić za to?
(Ktoś? Coś? XD Pomijając naszą zacną trójeczkę która siedzi sobie gdzie indziej XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz