Że to niby ja wydaję rozkazy? Jak na razie nie wydałam żadnego i nie sądzę, żeby ten mój głos się tutaj liczył. Normalnie walnęła bym tego chłopaka w cepa, bo nie lubię, gdy ktoś, kogo nawet nie znam mnie tak taktuje. No właśnie, nie znam go. Skąd miałam wiedzieć cokolwiek o jego chorych uczuciach? Nigdy bym nie potraktowała ich związku jako tak poważnego, bo w końcu się wyzywają i biją, ale dobra, uznam. Po prostu ich nie znam... I tak się pokłada słuchanie ze zrozumieniem. Jeśli w ogóle słuchał, w co wątpię... "Wprowadzacie w większy ogień". Tak, bo to ja wysłałam Heaven'a na randkę z Vanillą oraz to ja popchnęłam Cinie, by rzuciła się przez wrogów do nadchodzącej Rosie. Najlepiej zwalić na moją taktykę, której jeszcze nie obmyśliłam. Choć powiedział "wprowadzaCIE", więc ukryłam mój gniew za maską obojętności. Nie miałam ochoty się z nim na próżno szarpać, bo mieliśmy inne problemy.
- Ja układam cię jak psa? - zapytałam z lekkim niedowierzaniem. - I jakie rozkazy? Poza tym nawet do głowy mi nie przyszło, byś chociaż mojego jednego słowa wysłuchał... Ale mniejsza. Nie mam zamiaru się z tobą szarpać w tej chwili. Powiedziałam, nie musisz mnie traktować jak kapitana, najlepiej jak ci pasuje to idź w pojedynkę, nie obrażę się. Nie chce dla nikogo źle, ale zmusić też cię nie mogę... - westchnęłam i jeszcze udało mi się dostrzec jego wredne spojrzenie.
Staram się być dla wszystkich w porządku, ale wiadomo, że to niemożliwe. Okej, kompletnie straciłam przez to orientacje w sytuacji. W teamach są nowe osoby, a Heaven stoi po środku zagrożenia. I po jakiego grzyba ja zostałam mianowana tym kapitanem? Jak dla mnie trzeba by było to zrobić trochę dyskretnie nawet, gdy wrogowie wiedzą już o naszej obecności.
- Weź idź i mnie nie wkurwiaj... - dostałam odpowiedź od kochanego członka drużyny. Tylko uszy mnie zabolały, ale nie odwracałam się w jego stronę, bo coś czuję, że mielibyśmy o jednego sojusznika mniej (Ja albo on).
W związku z tym, że dostaliśmy nową osobę, trzeba będzie zacząć działać. W sumie to nie wiem, dlaczego tylko jedną - przeciwny team wzbogacił się aż o dwie, ale może to są niskie rangi? W najbliższym czasie się tego dowiemy.
- Wiem, że nie pasuje ci moje podejście, ale nie możemy zostawiać członka drużyny - spojrzałam na zdenerwowanego Riukiego, któremu wyraźnie nie podobał się pomysł. - Jeśli mnie wzrok nie mylił, są tam tylko Vanilla, Heaven i ten niebieski. Reszta się rozproszyła... A niniejsza Sigma jest zraniona przez sztylet. Ale ciągle nie wiem, gdzie pozostała czwórka.
- Pewnie w pobliżu - szepnęła Cinia, zwracając uwagę na każdy, nawet najmniejszy dźwięk.
No to chyba wypadałoby odkleić się w końcu od ściany i sprawdzić, co z naszymi wrogami. Mam tylko nadzieję, że ten proszek jednak dał nam trochę czasu na przygotowanie się na starcie z wrogiem, bo czuję, że jesteśmy blisko. Riuki podszedł do wyjścia, a kiedy chciał przekroczyć próg, coś go prawie trafiło w głowę. To było coś ostrego, ale szczęście, że jest cały. Szybko schował się za ścianą, a ja ujrzałam w oddali sylwetki kilku osób.
< Ktoś lubi opisywać walki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz