Ten plan...w sumie to mógł wypalić, ale czy na pewno chcemy, aż tak bardzo się narażać ? No nie oszukujmy się, żadna z nas jeszcze nie ma chociażby najmniejszego doświadczenia więc jak mamy cokolwiek zdziałać. Mimo że to co powiedziała przed chwilą dziewczyna było logiczną całością, nie chciałam na to przystąpić. Szłyśmy tak dalej. Próbowałyśmy się chować za wszystkim za czym się dało. Nie no dobra.. ja po prostu szłam. Jeśli mają nas wypatrzeć to i tak to zrobią. Mogło im to troszkę nie pasować, no ale dobra.
-Akira ! - usłyszałam dość burzliwy ton przed sobą. Dziewczyna o czarnych, długich włosach odwróciła się w moją stronę. Czego one oczekiwały ?
-Starczy tego... - uderzyłam w ścianę otwartą dłonią i spojrzałam na chwilę w ziemię. One wszystkie spojrzały na mnie. - Zamierzacie czołgać się, tarzać w błocie tylko po ro żeby pokazać jakie to my nie jesteśmy silne ? Ci naukowcy nas obserwują i patrzą jak się zachowujemy. Widzą kto zachowuje zimną krew, a kto panikuje. Nie mówię, że twój plan nie wypali. Jeśli chcesz żeby "kapitan narażał się pierwszy" nie ma problemu...
-Ej chwila, ja...
-Tak, tak. Po prostu nie zamierzam, aż tak bardzo podporządkowywać się naukowcom. Jeśli chcesz możesz działać z odległości jednak jeżeli one boją się wyjść, a może nie tyle co boją.. co po prostu nie chcą nie zmuszaj ich. - mówiąc te słowa wyprzedziłam je nieco i kiedy byłam już parę metrów przed nimi znów obróciłam się w ich stronę. Obserwowałam co na to powie, lub co zrobi z tym fantem Argona. Nic nie mówiła tylko spoglądała w inną stronę. Uznałam to za takie "podporządkowanie się". Ruszyłam naprzód. Nie zamierzałam się za niczym chować, skradać się czy coś, skoro dobrze wiem, ze inne grupy są od nas daleko.
[...]
Doszłysmy do pewnego momentu tej zacnej rozgrywki kiedy przyszło nam w końcu się schować i obserwować z daleka inne grupy. Chwila to była 2 i 1 prawda ? Tak. To znaczy że 4 jeszcze gdzieś się chowa.
- A więc.. tak jak mówiłam.. idę się "narazić" - puściłam do nich oczko i zasalutowałam. Ah moja głupotka czasami mnie przytłacza. A może to ta waleczność ? Bardzo szybko przemykałam się między ruinami. Z takimi cyckami jak moje to jednak troszkę ciężko. O kto tam stoi ? Czyżby jeden z team'u pierwszego ? Skąd ja to wiedziałam ? No te nasze małe komputerki jednak się trochę przydają. Uśmiechnęłam się pod nosem i za raz wyciągnęłam jedną kartę w stronę chłopaka. Z daleka przecież lepiej się atakuje co ?
- Aisurōzu. - powiedziałam dość cicho, ale zdecydowanie. Kiedy wypowiedziałam te słowa wokół chłopaka pojawiły się kolczaste ciernie, które go uwięziły. Kiedy tylko to się stało podeszłam do niego i podstawiłam mu sztylecik pod gardło. - Siedź cicho, a może cie nie wykastruje... - uśmiechnęłam się
( Heaven ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz