- Zegarki mają funkcję komunikatora - stwierdziłam. - Myślę, że dobrze
by było, gdybym ukryła się gdzieś i na bieżąco informowała was o
pozycjach wroga. Misaki zaatakuje pierwsza, sprowadzając na nich ból,
potem Mixi z Akirą wkroczą do ataku. Spróbujemy ich rozdzielić i walczyć
partyzantko, wyskakując i znów się chowając, jak najbardziej osłabiając
wroga. Nasze Arcany są zbyt defensywne do otwartej walki jeden na
jeden. Podczas, gdy będziecie walczyć postaram się zidentyfikować
zdolności ich Arcan. Jeśli okażą się zbyt silni - uciekniemy. Co o tym
sądzicie? - Powiodłam wzrokiem po dziewczynach.
- Masz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie? - spytała Akira. - To brzmi logicznie, jednak nie jestem pewna czy się sprawdzi.
- W otwartej walce niewielkie - przyznałam. - Jestem tylko Uciekinierem.
Jednak myślę, że samo to iż przetrwałam do dziś świadczy o
praktyczności moich planów.
- Ale jesteś tu z nami - stwierdziła z przekąsem czarnowłosa. - Myślę,
że plan nie jest zły, ale tak na prawdę sama chowasz się cały czas, a
nam każesz się narażać? Tak nie powinno być.
- Kapitan powinien prowadzić swoich ludzi i iść na pierwszy ogień -
wzruszyłam ramionami. - A co do ciebie po prostu myślę, że możesz
wesprzeć Akirę. Nie widzę siebie w wirze walki, jak już wspomniałam:
jestem tylko Uciekinierem.
Zamilkłyśmy. Widać dziewczyny rozważały moje słowa. Cofnęłam się
kawałek i aktywowałam Kitte Kaiho. Sprawdziłam pozycje wrogiej grupy.
Była znacznie bliżej i wyraźnie kierowała się w naszą stronę, wyraźnie
nieświadoma naszej obecności. Nigdzie indziej nie wykryłam nikogo i całe
szczęście. Zamknęłam pieczęć.
- Zbliżają się. - Przerwałam ciszę. - Musimy się pośpieszyć.
(Akira? Misaki? Mixi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz