Nie wiedziałam co teraz zrobić. Nie mogłam się poddać, gdyż moja drużyna
by mnie wyśmiała. Zrezygnowana spojrzałam na swoją nogę. Sama już nie
wiedziałam ile to jeszcze może potrwać. Westchnęłam i spojrzałam
nieśmiało na chłopaka. Nie wiem jakby to się potoczyło gdyby mnie nie
znał, ale na pewno niezbyt dobrze.
- Powiedzmy, że tego nie było.. - wyszeptałam wpatrując się w pustą przestrzeń
Takumi spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja odwróciłam głowę ku niemu.
- Ja nie powiem nikomu, że Cię spotkałam, a ty nikomu, że mnie widziałeś.. Zgadzasz się na to? - zapytałam z nadzieją w głosie
Pokiwał twierdząco głową i spojrzał raz jeszcze na moją ranę.
- Co Ci się stało? - zapytał z lekką nutą zmartwienia w głosie
- Schody się na mnie zawaliły, a przy tym chłopak z mojej drużyny na mnie upadł. - odparłam
Z zaciekawienia odwiązałam lekko bandaż i przyjrzałam się. Kości już nie
było widać, ale za to rana nadal była krwisto czerwona i głęboka.
Spojrzałam na mój prowizoryczny opatrunek, który był niemalże w całości
przesiąknięty krwią. Z niechęcią złapałam znowu za kawałek szkła i
odcięłam drugą nogawkę na tą samą długość, po czym użyłam materiału na
ranie. Zawiązałam ją starannie i spojrzałam na chłopaka nieśmiało się
uśmiechając.
- Teraz przynajmniej będę wyglądać normalnie z tymi spodniami - zaśmiałam się cicho, a chłopak lekko uniósł kąciki ust
- Ja lepiej już pójdę - stwierdził i szybko wyszedł z pomieszczenia
Odetchnęłam cicho z ulgą i znowu podciągnęłam się do okna. Miałam
nadzieje, że to spotkanie nie sprawi nam problemów. Moja drużyna chyba
nawet nie zauważyła jak chłopak wyszedł z budynku. Zajęłam się znowu
przeszkadzaniem przeciwnikom. Szczerze mówiąc żałuję, że nie mam żadnej
przydatniejszej mocy. W sumie nadal nie wiem po co się tu znalazłam.
Słaba omega z beznadziejnymi umiejętnościami. Ci naukowcy muszą mieć
niezłe poczucie humoru… Odsunęłam się od okna i spojrzałam na ten
dziwaczny zegarek. Przeglądałam statystki, plan miasta, ile czasu tu
spędziliśmy, ile przeszliśmy.. ogólnie same nudy, ale chwila… Nagle coś
rzuciło mi się w oczy. Jedna osoba już poległa? To chyba znaczy, że
zaczęła się poważna walka. Bawiłam się tak jeszcze chwilę, gdy nagle
znowu budynek się lekko zachwiał. Po chwili zrozumiałam, że musiało już
minąć trochę czasu, bo ból nogi mi minął. Delikatnie odwiązałam materiał
i zauważyłam tylko lekko czerwoną, dużą bliznę w miejscu rany. Wzięłam
głęboki wdech i spróbowałam wstać. Mało brakowało, a wywaliłabym się na
jakieś druty i potłuczone szkło. Po kilku nieudolnych próbach wreszcie
stanęłam na nogach. Teraz tylko chodzenie… Z początku bardzo kulawo i
niestabilnie, ale po paru rundkach w pomieszczeniu zaczęłam chodzić w
miarę normalnie. Wyjrzałam za okno, ale tak by nikt mnie nie zauważył.
Nie mogłam dostrzec mojej drużyny, więc użyłam mapy. Po chwili szukania
okazało się, że stoją zaraz za tym budynkiem. Cicho zeszłam po schodach i
gdy byłam już w miarę nisko zeskoczyłam na dół przez jakąś dziurę,
która prawdopodobnie była oknem. Na szczęście była to moja grupa.
Szczerze mówiąc ciut się zdziwili, gdy mnie zobaczyli. Futaba już miała
mi coś powiedzieć, gdy wskazałam jej na nogę i uśmiechnęłam się lekko.
Miałam nadzieje, że jakoś mnie wprowadzą do ich planu działania.
(Roxel, Futaba, Renji? Połączcie opowiadania jak coś.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz