Po co ona mnie wyciągnęła z tego przytulnego apartamentu tylko
po to by chwile pokręcić się po dworze. Cinia jest jak piesek, który potrzebuje
wyjść na siusiu. Szkoda tylko, że nie dodali do niej w komplecie smyczy z
kagańcem. Jak tak teraz o tym myślę to bardziej ona trzyma mnie na uwięzi z
kagańcem, który zawsze wisi w przedpokoju i boje się nawet do niego podejść.
-Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, że naukowcy tylko ciebie
ode mnie odciągają…
-Co ? – chyba nie za bardzo mnie słuchała bo dopiero teraz
odwróciła główkę w moją stronę
-No bo… wszyscy co się do mnie zbliżają, zaraz są bardzo
skutecznie odstraszani przez kolesi w białych fartuchach. A ty nie… może to
jest celowe.
-Co ty w ogóle gadasz ? Może jeszcze powiesz, że ja mam z
nimi jakieś dziwne układy i tak naprawdę cały czas ściemniam, ze cie kocham ? –
zachichotała stając przede mną i spoglądając mi w oczka. Dla mnie natomiast nie
było w tym nic śmiesznego bo byłem gotów w to uwierzyć. Czy ja serio jej na
tyle nie ufam, żeby ją o to podejrzewać ? Aż sam się sobie dziwię..- Riuki… no
nie gadaj.. – złapała się za czoło. Uśmiech od razu znikł z jej twarzy, bo
chyba zrozumiała, że wziąłem te słowa na poważnie.
-No dobra przecież nic nie powiedziałem.. po prostu oni
wykorzystują to, że twoja obecność mnie uspokaja. Jestem inny. Nie jestem
agresywny i potrafię nad sobą panować.
-To chyba mi schlebia.. – zatarła rączki, i dokładnie za
momencik dostała delikatnie w łep.
-To nie jest śmieszne, głupia. – prychnąłem nieco
zakłopotany – Ty tez to wykorzystujesz bo prawie zawsze ci na wszystko ulegam..
– westchnąłem drapiąc się po głowie. Oczywiście Cinia nie odpowiedziała na to
nic, po prostu uśmiechnęła się triumfalnie i pociągnęła mnie w stronę „domu”.
Jak zwykle wbiła pierwsza i rozwaliła się na kanapie. – Znalazłaś sobie nowy
dom, czy jak ? Ciągle ze mną siedzisz..
-To źle ? – podniosła się na chwilę i zerknęła na mnie.- Z
tego co widzę to nie specjalnie przeszkadza ci moja obecność.- zerwała się i
jak tylko do mnie dotarła oparła rączki o mój tors i popchnęła mnie na ścianę.
Prawie że straciłem przy tym równowagę. Dobrze, że jednak nie daleko miałem do
tej ściany. Na początek zerknęła mi w oczy a potem przejechała łapką po moim
brzuchu.- Chudzielec… - pokazała mi język.
-Ykh… - prychnąłem odwracając głowę – Jak chcesz kulturystę
to możesz iść sobie poszukać. Dużo tu takich „umięśnionych” jak byś chciała…
-Jasne, jasne. Gdybym tylko spojrzała na innego chłopaka to
byś chyba go zagryzł tymi swoimi kłami.
-Zaraz wylądujesz na ziemi, po za tym… spadaj ! Jak ci coś
nie pasuje to serio nikt cie ze mną nie trzyma.
-Ależ mi wszystko pasuje… - wymruczała. Podniosła się na
paluszkach tak by dosięgnąć moich ust. I tak musiałem się trochę zniżyć bo
przecież to takie małe. Jedną łapkę położyła na moim policzku a drugą wsunęła
pod materiał mojej koszulki. – Może jednak jakieś mięśnie tam masz…
-Jak tak będziesz robić, to znowu wylądujesz u mnie w łóżku…
-Jest jeszcze wiele innych miejsc , gdzie można..
-Czy ktoś powiedział, że mam zamiar zaspokajać twoje
erotyczne fantazje. Ja będę zaspokajał swoje.. – prychnąłem z szerokim
uśmiechem, jednocześnie widząc jak dziewczyna nabiera czerwonego kolorku na
twarzy. Kiedy znów przyciągnąłem dziewczynę do siebie by złączyć z nią swoje
wargi, ona delikatnie przejechała po mojej klatce piersiowej paznokciami. No
wtedy myślałem że ją zabije. Aż wstrzymałem powietrze na chwile
-Hihi.. podoba ci się to ! Mam twój słaby punkt. –
zamruczała
-Jest ich o wiele więcej. To … pff.. jeszcze nic, więc nie
masz się z czego cieszyć…
( Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz