Rene… Rene… Rene…. To imię chyba odbije się głęboko w mojej
pamięci. Albo nie.. na moim ciele skoro zamierza mnie tak gryźć co 5 minut w
innym miejscu. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale i tak wyglądam już jak
chodząca anoreksja, więc wypijaniem ze mnie tych kilku litrów krwi mi nie
służy.
-Z tobą ? Chyba sobie ze mnie żartujesz.. – prychnąłem, a z lekkiego niedoboru krwi zakręciło mi się
w głowie tak więc zaraz poleciałem na jego klatkę piersiową. Udawał… albo… był
z tego powodu bardzo chuchany.
-Lecisz na mnie Azusa ? Nooo weź.. chodź ze mną na bal ! –
jego wypowiedzieć bardziej brzmiała jak rozkaz aniżeli zaproszenie. Uniosłem
nieco główkę by spojrzeć jego złote
oczy. Te oczy zawsze były takie bez emocji. I choć Rene był wiecznie
uśmiechnięty, to one zawsze były.. straszne ? No .. tak to wygląda z mojego
punktu widzenia.
-Nigdzie z tobą nie pójdę ! – warknąłem odpychając go od
siebie, chociaż sam przed chwilą na niego poleciałem (fuck logic to jest
Azusa). – Po za tym… co ty sobie wyobrażasz.. –ponownie miał okazje usłyszeć
mój agresywny ton. Bardzo rzadko go używałem, ale Rene to inna sprawa. Przy nim
puszczały mi już hamulce. Nie biorąc tylko pod uwagę tej mojej zboczonej cześci…
-No, ale… przecież nic ci nie zrobiłem do jasnej cholery ! –
zrobił oczka zbitego pieska i znów zbliżył się do mnie. Miałem zamiar znów
podnieść swój szanowny ton, ale chłopak widząc to popchnał mnie na ścianę i
przydusił za szyje. Coś mie się wydaje, że nasza rozmowa nie będzie wyglądała
tak kolorowa jak sobie to wyobrażałem. – Po za tym… nie podnoś na mnie głosu… -
zbliżył się do mojego ucha, ani na chwilę nie luzując uścisku na mojej szyi. –
Bo cie zgwałcę.. – szepnął i dotknął językiem mojego policzka. Aż mnie dreszcz
przeszedł na myśl, że ten facet, mógłby mnie dotykać, w tak wrażliwych miejsca.
A może ten dreszcz właśnie wyrażał ochotę na takie tanie porno ? No nie wiem…
- To była groźba czy propozycja ? – zapytałem już
uspokajając wszystkie swoje emocje i spoglądając na niego nieco mniej
agresywnie. Dzięki temu Rene rozpuścił swoją rękę i pozwolił swobodnie
oddychać. Przez chwilę nie odzywał się
do mnie tylko wpatrywał namiętnie w moje malinowe oczy. Sięgnął ręką za mnie i
zdjął spinkę z moich włosów, tak by opadły delikatnie na ramiona. Na początku
nie wiedziałem co chce zrobić, dlatego lekko się wzdrygnąłem. Czując to Ren
uśmiechnął się triumfalnie i ponownie zbliżył. – Korci cie…. Hmmm ? –
prychnąłem mu prosto w twarz na co ten zareagował lekkim parsknięciem. – To dlaczego
się do mnie nie dobierzesz ? Nie masz siły… Może się boisz ? A może… nie chcesz
mi zrobić krzywdy…? – zerknął z pod miętowej grzywki, dokładnie tak samo jakbym
patrzył na swoją ofiarę.
( Rene ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz