czwartek, 16 lipca 2015

Od Cinii - C.D Riuki'ego

Początkowo łaziłam za Riukim jak cień, kiedy robił krok w tył ja robiłam krok w przód. Jednak teraz straciłam cały zapał,no i po kiego to mówiłam. Tylko go przestraszyłam i jeszcze bardziej do siebie zniechęciłam. Głupio z tym wyskoczyłam, jak tak się nad tym nieco zastanowić to chyba faktycznie nie jesteśmy aż na takich relacjach. Spojrzałam w jego przerażone i zbłąkane oczy które wyglądały jak u jakiegoś totalnie zdziczałego zwierzaka. Spuściłam wzrok mnąc palcami materiał swojego ubrania, zniknąć tylko tyle teraz chciałam. Tym razem to ja cofnęłam się do tyłu jak uderzona, pociskiem własnej głupoty.
 - Wybacz... po prostu o tym zapomnij... - uśmiechnęłam się delikatnie, po chwili wybiegając z jego apartamentu.
Dokąd niby mogłam nie pobiec, jak do swojego azylu znajdującego się piętro wyżej? Nogi plątały mi się kiedy biegłam po schodach, jednak jakoś udało mi się dobiec do drzwi i drżąca ręką  je otworzyć. Zamknęłam za sobą drzwi, odrzucając z impetem klucze w sam kąt przedpokoju. Usiadłam na kanapie kilkakrotnie uderzając głową o miękkie oparcie mebla, tak jakby tym sposobem dało się pozbawić swojej głupoty. Ale to chyba mało możliwe, a przynajmniej w moim przypadku. Już dawno coś obżarło mi cały mózg, pozbawiając mnie tego istotnego narządu. Nagle opuściła mnie cała energia z rana i czułam się jak jakiś flak, albo ktoś po kilku nieprzespanych nocach. O Boże, Cinia... dojeb*łaś dziewczynko, naprawdę. Naturalnie nie żartowałam, mówiłam to w 100% poważnie, nawet bym nie śmiała żartować z czegoś takiego. I spodziewałam się też jego odpowiedzi, liczyłam  się z nią od samego początku, ale myślałam... że będzie to wyglądało troszkę inaczej. Nie spodziewałam się takiego strachu w jego oczach, to również przestraszyło mnie. Dlatego tak głupio uciekłam, chociaż on w tej chwili mógł odchodzić ze zmysłów co zrobił nie tak... to nie jego wina, tylko i wyłącznie moja. Zresztą jak zawsze :') (ma się talent) Westchnęłam kładąc się na brzuchu, o czym ja w ogóle myślałałam, to była najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Po prostu mnie fantazja poniosła, marzenia o których mogą jedynie myśleć ci, którzy żyją poza tą kopułą. Nawet jeśli mielibyśmy dziecko, zabraliby je, poddawali niezliczonej ilości badań... Na samą myśl coś mnie zabolało, nie, nie chcę nawet o tym myśleć, już nigdy nie poruszę tego tematu. Przeturlałam się na bok spadając z kanapy prosto na kolana, no brawo Cinia. Jakoś mi się nie chce wstawać z ziemi więc przez jakiś czas tak po prostu sobie siedziałam, bębniąc palcami o kanapę. Może po dwudziestu minutach wstałam, kierując się do kuchni, chwyciłam w dłonie pierwszą lepszą butelkę. Wzięłam kilka łyków aż mnie zemdliło, odstawiłam prawie pełną butelkę ocierając wilgotne usta. Może się przejdę? Nie chce mi się, nawet jeśli za oknami jest kilka ton śniegu, mi się nie chce.
~
Ostatecznie Cinia zrobiła to co robiła często jako jeszcze "normalna" dziewczyna która nie mieszkała w tym cholernym ośrodku. Całe popołudnie użalałam się nad sobą nad butelkami piwa. Kiedy zdawało mi się już że mam osiem palców u prawej ręki odstawiłam już to wszystko. Chlipnęłam kładąc się na stole, mając głowę na blacie zaczęłam wyć (jak dziki pies Dingo). Wsadziłam sobie ołówki do nosa i jebłam o stół. Krew płyneła rzeką. Ja już na tamtej stronie widziałam jak Riuki zlizuje krew z podlogi... a nie to jednak przeciekająca szmata.
 - Riuuuuki - załkałam kopiąc nogami aż trafiłam w krzesło które rypnęło na podłogę. Nie będę go podnosiła...
 - Riuuukiii!! - ponownie zawyłam aż ołówek wypadł mi z nosa.
 - Mogę wiedzieć czemu się tak wydzierasz? - usłyszałam męski głos koło swojego ucha.
Parsknęłam przerażona i zleciałam z krzesła.

(Riuuuki?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope