Właściwie to co ja robiłem około trzeciej u jednej z Sigm? Zadałem sobie to pytanie zaraz po tym jak zapukałem. Było już niestety za późno na wycofanie się do siebie. Zmrużyłem oczy, gdy właściciel pokoju wyszedł w szlafroczku. Oh daj Boże więcej wstrzemięźliwości! Potem naszła mnie myśl, że właściwie to dawno nie piłem krwi. Mógłbym posilić się z kogokolwiek właściwie. Z rozmyślań wytrącił mnie głos Sztucznego.
- Haloo..Po co tutaj przyszedłeś? - zapytał machając mi ręką przed twarzą. Gdy spojrzałem nieco w dół, zauważyłem, że nie był zbytnio zadowolony z tego, że odwiedzam go o tej porze. Przekręciłem głowę w prawo i obejrzałem go sobie od stóp do głowy.
- Właściwie to nie wiem.. Może chciałem dowiedzieć się czy to na pewno twój apartament - oparłem się plecami zaraz obok framugi drzwi. Przygryzłem sobie policzek od wewnętrznej strony podnosząc głowę do góry.
- Jestem trochę spragniony - mruknąłem patrząc intensywnie w sufit - Może wezmę się za Azusę..Dawno chyba ostro nie dostał..
Przez chwilę zapomniałem się, kto tu jest większy rangą. Spojrzałem ukradkiem na stojącego nadal w drzwiach chłopaka. Nie wyglądał mi na starszego, chociaż może to i przez ten wzrost.. Chociaż właściwie to ja byłem bardzo wysoki, a nie wszyscy niscy. Dostrzegłem zaczerwienienie na jego policzkach.
- Masz gorączkę, Panie Sigmo? - zapytałem odpychając się od ściany. Zrobił dziwną minę i popatrzył gdzie indziej jakby nie wiedział co powiedzieć. Czerwienił się jak mała dziewczynka. Wyciągnąłem dłoń z krzyża na piersi i dotknąłem jego czoła. No nie było gorące.
- Co ty sobie myślisz, mówiąc takie dziwne rzeczy na głos? - zapytał speszony. Odsunąłem głowę do tyłu jak zdziwiony koń i zrobiłem minę głupka.
- Hm..Nie uważam, żebym powiedział coś nie tak - zaśmiałem się zdając sobie sprawę jak to mogło zabrzmieć - Piję krew.. Wiesz, zupełnie jak wampir - poruszyłem palcami jak w jakimś strasznym filmie, gdy opowiada się paranormalną historię. Zaraz po tym jak powiedziałem wampir, coś za mną strzeliło i sekundę potem cały korytarz był już skąpany w mroku, a jedynym światłem było to księżyca wchodzące przez małe okienka. Zaśmiałem się upiornie, hu hu hu...
- No teraz to już jest kompletnie jak w horrorze.. - zkwitowałem przerywając ciszę panującą między nami - No dobra, ja wracam do swojego pokoju, a ty..A Pan, Panie Sigmo niech sobie siedzi tutaj spokojnie na tyłeczku opatulonym w ten śliczny szlafroczek...Chociaż lepiej by było, gdyby nie było tego szlafroczka, ale nie wszystkie życzenia się spełniają - poklepałem go po ramieniu, ale zanim zdążyłem sobie odejść to poczułem rękę na swojej. Usłyszałem tylko "Jeszcze nie trafisz i co wtedy.. Wejdź do środka", a potem pociągnął mnie delikatnie do siebie. Jeju..I co ja biedny teraz zrobię..Oj, Oj.. Ja biedny..W pokoju także zabrakło prądu więc prowadził mnie po omacku, aż nie walnęliśmy w jakiś mebel..A dokładniej ja nie walnąłem się nogą o stolik.
- Kuźwa.. - warknąłem łapiąc się za nogę. Rozsmarowałem bolące miejsce, a potem usiadłem na kanapie, którą wymacałem..Gdy już się przyzwyczaiłem, widziałem chociaż jakieś zarysy wszystkich mebli, a potem również i sylwetkę Pana Sigmy.
- Czemu tak stoisz? - zapytałem. Zauważyłem,że chyba zaczął się trząść. - Te.. Panie Sigmo - mruknąłem łapiąc go za rękę - Nie mów,że taki wielki pan boi się ciemności - zaśmiałem się. Usłyszałem warknięcie z jego strony, to było coś podobnego do "głupiego pojebusa". Zaśmiałem się głośniej, a potem jeszcze dodatkowo pociągnąłem go do siebie, żeby usiadł... Hah, może i mi się oberwie ale no jak się boi to co.
- Wujcio Rene cię obroni - powiedziałem czule, gdy usiadł obok mnie na kanapie. Potem słyszałem jeszcze tylko jakieś ciche pomrukiwania i w końcu spokojny oddech śpiącego. Odleciał na dobre, a ja będę teraz robił za Matkę Teresę i siedział przez całą noc jak taki dureń.
(Reiko?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz