Nie miałem pojęcia na czym skupić wzrok, dlatego bez przerwy przenosiłem go na Vanillę bądź sufit. Po pewnym czasie zapytała się o przyczynę. Zdobyłem się na lekki uśmiech, widząc jej oklapnięte, puchate uszko.
- Ciesze się, że jesteś przy mnie. - wyznałem w końcu, w dalszym ciągu nie przestając patrzeć na dziecinną buźkę swojej towarzyszki.
W odpowiedzi jedynie zachichotała cicho pod nosem. No tak... w sumie sam ją tutaj zaciągnąłem, ale przecież w każdej chwili mogła sobie pójść i mnie tak zostawić. A jednak nie poszła, tylko cierpliwie opatrzyła każdą moją ranę (Vanilla pielęgniarka ;p). Po chwili podniosłem się lekko z łóżka, wpatrując się straszliwie trzęsące się ręce. Byłem wykończony... to cud, że wciąż jeszcze byłem przytomny, że w ogóle byłem w stanie się podnieść. Dźwignąłem się na nogi, chwiejąc się i wolnym krokiem podszedłem do dziewczyny. Spojrzała na mnie pytająco: może i jestem głuchy oraz nie potrafię słuchać dobrych rad na temat tego, abym teraz leżał i wracał do zdrowia. Żaden facet nie cierpi okazywać słabości: a już zwłaszcza przed kimś tak silnym jak Sigma. W milczeniu klęknąłem przed nią i objąłem ją w pasie. Spojrzałem w jej błękitne tęczówki, wzdychając cicho.
- Głupi jesteś. - powiedziała, zamykając na chwilę oczy, jednocześnie gładząc mnie po włosach. - Nie powinieneś się teraz w ogóle ruszać. Poza tym... nie wiem co by się stało gdyby Haruka zapragnął się zemścić.
Nie odpowiedziałem. Bałem się, żeby nie palnąć czegoś głupiego, jak to miałem w zwyczaju. Zamiast tego przybliżyłem się do niej i delikatnie ucałowałem. Zrobiłem to zadziwiająco nieśmiale... jak przedszkolak całujący swoją koleżankę z grupy. Myślałem, iż znowu skrytykuje moje postępowanie, jednak i tym razem się pomyliłem. Vanilla w sekundzie zalała się okazałym rumieńcem, nadającym jej ślicznej buźce niepowtarzalnego uroku. Odwróciła głowę w prawo, kuląc puchate uszka jeszcze bardziej. Praktycznie przylegały do głowy.
- Wiem o tym. - odparłem po dłuższej chwili.
Chciałem się podnieść, ale nie miałem na to siły. Dopiąłem swego: udowodniłem, że jestem silny, ale jakim kosztem... Wtedy chyba pierwszy raz poczułem coś zbliżonego do bólu. Ciało odmawiało posłuszeństwa, mimo to jakimś cudem nie zaryłem (jeszcze) głową o podłogę.
- Vanilla... - zwróciłem się do dziewczyny w dalszym ciągu unikającej mojego wzroku. - Chciałbym Ci coś powiedzieć...
- Nie musisz. - odparła szybko, wreszcie decydując się ponownie na mnie spojrzeć.
Albo to ja byłem przewidywalny, albo ona źle domyślała się o co może mi chodzić. Wiedziałem, że jedyne co mogę teraz zrobić to postarać się wstać i odrobinę odpocząć. Po moich plecach przeszedł bardzo nieprzyjemny dreszcz, miałem mroczki przed oczami. Dopiero teraz cała złość zaczęła opuszczać mój umysł, ogarniało mnie zmęczenie i senność. Dziewczyna widząc to pomogła mi się podnieść, po chwili wróciłem do punktu wyjścia: znów leżałem na łóżku wpatrując się w swoją ukochaną.
- Jeżeli będziesz czegoś potrzebował, będę w pobliżu. - posłała mi ciepły uśmiech, a później podążyła do kuchni.
Starałem się doczekać do jej powrotu, ale już krótki czas później zasnąłem niemal błyskawicznie.
<Vanilla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz