Srebrnowłosy spojrzał na szyld kawiarni, zaciekawiony.
- Jasne, czemu nie. - odpowiedział z uśmiechem, kierując się w stronę budynku. Izaya już po chwili zrównał z nim krok.
- Świetnie. - odparł otwierając drzwi kawiarenki. Obrzucili puste stoliki, po czym skierowali się do lady.
- Co podać? - spytała ekspedientka uśmiechając się miło do klientów.
- Dla mnie lody truskawkowe, a dla kolegi obok...- zaczął czarnowłosy pytająco patrząc na Abla.
- Miętowe. - rzucił srebrnowłosy kładąc na ladzie pieniądze wyjęte z kieszeni. - Zajmę nam stolik. - rzucił do Izayii
ruszając do stolika postawionego w kącie sali przy oknie. Oparł się o
oparcie obitego miękką tkaniną siedzenia, patrząc na plecy znajomego.
Sprzedawczyni najwyraźniej udała się zrealizować zamówienie. W tym samym
czasie, rozległ się brzdęk dzwoneczka przy drzwiach, zwiastujący
wejście nowych gości. Abel odkleił wzrok od okna, aby obejrzeć nowo
przybyłych. Dwóch mężczyzn, zdecydowanie starszych od nich, a także
lepiej zbudowanych. Lightwood przesunął się bardziej w stronę okna,
szukając dłońmi znajomego kształtu jednego z pistoletów. Uśmiechnął się
lekko, czując pod palcami zimny metal. Z zamyślenia wyrwał go dopiero
Izaya siadający obok niego. Srebrnowłosy przyjął od niego swoje
zamówienie, nadal nie spuszczając wzroku z dwóch mężczyzn, rechoczących
przy ladzie.
- Nie podobają mi się ci ludzie. Czuć od nich problemami. - mruknął ściszonym głosem.
- Tak sądzisz? - odburknął Izaya, patrząc na coraz głośniej i pewniej zachowujących się gości lokalu.
- Tak. - odparł Abel, grzebiąc przez chwilę w kieszeni. W końcu
wyciągnął z niej niewielką, podłużną buteleczkę. Płynnym ruchem wyjął
koreczek, po czym zatkał wylot palcem i wstrząsnął płynem. Potem schował
rękę pod stół.
- Co to było? - zapytał czarnowłosy unosząc brwi.
- Nic takiego. Tylko środek ostrożności. - zaśmiał się cicho, zaczynając jeść swojego loda.
[ Izaya? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz