Otworzyłem oczy, widząc biały sufit
od razu obróciłem się w lewo, żeby zobaczyć cokolwiek
innego.. mimo że już prawie wszystko w tym pokoju wydawało się
takie znane i monotonne, co dzień to samo miejsce, ten sam sufit, a
do tego te same osoby, treningi. Zsunąłem nogi dotykając nimi
chłodnej podłogi, od razu przeszedł mnie dreszcz. Podniosłem mą
tłustą dupę z łóżka i rozejrzałem się po pokoju, już
drugi raz. No popatrzmy, nadal wszystko na swoim miejscu.
- Atheris! - krzyknąłem podchodząc
do drzewa w kącie. Po chwili obserwacji wąż wypełzł zza gałęzi,
jak prawdziwe zwierzę domowe, niczym pies reagujący na swoje imię.
Uśmiechnąłem się do niego i wysunąłem rękę, aby mógł
na nią swobodnie spełznąć. Gdy już tego dokonał (poproszę o
brawa) poszedłem do kuchni, on szukał sobie odpowiedniego miejsca
na blacie a ja za ten czas kroiłem pomidora. Potem wrzuciłem
wszystko na patelnię, także rozbijając jajko. Kilka minut później
w całym apartamencie roznosił się piękny zapach jajecznicy. Po
przełożeniu jej na talerz usiadłem na krześle przy blacie. Wąż
przyglądał mi się z zaciekawieniem, badał najpierw talerz swoim
językiem, a potem dotknął nim jajek. Zaśmiałem się przy tym,
wyglądał jakby się przestraszył jajka, bo natychmiast odsunął
głowę.
- Niebezpieczna jajecznica, co? -
zapytałem ze śmiechem, skierował na mnie głowę zupełnie jakby
rozumiał moje słowa. Dojadłem jajecznicę, po tym przyszedł czas
na śniadanie barwnego gada. Wyciągnąłem dwa martwe szczury z
lodówki, potem włożyłem je do terrarium, no i przyszedł
czas na węża, zaniosłem go do „klatki” i pozwoliłem
spałaszować dwie ofiary. W tym czasie zrobiłem sobie herbatę,
ubrałem się i jakoś tam uczesałem(śmieszne, co?) Wyszedłem z
mojego apartamentu, w celu egzystowania z ludzkością. Gdy
opuściłem na dodatek budynek mieszkalny poczułem się nawet
lepiej. Obdarowywałem uśmiechem prawie każdego mijanego
człeka(lub nie człeka). Tryskałem..Heee, radością. Szedłem w
samotności dopóki nie zauważyłem Azusy stojącego pod
drzewem, nie wiem co on tam robił, ale to nie ważne! Podszedłem
do niego od tyłu i zarzuciłem ręce na je jego ramiona zbliżając
usta do jego ucha.
- Co tam My Mint Boy ? - zapytałem
mu do uszka z uśmieszkiem. Odwrócił się do mnie w trymiga
i chyba chciał już wymierzyć jakiś cios, w moim kierunku, jednak
złapałem jego rączkę.
- Nie bądź taki spięty, bo ci żyłka
pęknie – wskazałem na czoło drugą ręką nie tracąc z nim
kontaktu wzrokowego. Uśmiechnąłem się promiennie i puściłem
jego nadgarstek.
- Nie pęknie – pokazał swoje
równiutkie zęby w uśmieszku.
- Nie byłbym tego taki pewien,
robisz coś ważnego? Nie? To chodź ze mną – znów
złapałem go za rękę i poprowadziłem nie wiadomo gdzie. Gdy
byliśmy już całkiem dalej od miejsca, gdzie go „spotkałem”
puściłem mu rączkę. Oczywiście, jak wędrowaliśmy to wzrok
większości przechodniów skupił się na nas. [...]
- Co ty właściwie robisz? -
zapytał Azusa, gdy WRESZCIE go puściłem.
- Sam nie wiem, chciałem gdzieś
wyjść – ruszyłem beztrosko ramionami. Spojrzał na mnie jak na
idiotę, odpowiedziałem mu tylko znowu uśmieszkiem.
- Ale czemu akurat jaa? - jęknął
opierając się o poręcz. Nie dodałem czegoś bardzo ważnego, w
takim razie teraz będzie na to czas. Znajdowaliśmy się już na
dachu budynku, właśnie z tego budynku był najlepszy widok na
zachód słońca. Opierałem się o poręcz wpatrując się w
nicość przede mną, wiatr delikatnie muskał moją twarz. Azusa
najpierw stał tyłem do poręczy i wgapiał się w swoje buty.
- Napatoczyłeś mi się pod ręce
– zachichotałem patrząc na niego kątem oka. Zauważyłem,że nie jest wielce zainteresowany więc złapałem go delikatnie za dłoń i obróciłem w kierunku słońca.
- Pięknie, co? - zapytałem,a może bardziej szepnąłem z wesołym uśmiechem. W tym samym momencie poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciłem się a tam Hachi.Rozdziawiłem tylko usta ze zdziwienia.
- Witaj, panie - zamruczała melodyjnym tonem - Jaki przystojniaczek - powiedziała patrząc wprost na Azusę. Zmrużyłem oczy i złapałem za tę prawie przezroczystą halkę ciągnąc ją do tyłu.
- Nie pozwalaj sobie - mruknąłem stanowczo.
- Chcę go tylko dotknąć - jęknęła Oni. Azusa wyglądał na nieco zdziwionego.Hachi wyrwała mi się spod ręki i podeszła do chłopaka. Zaczęła go oglądać ze wszystkich stron niczym dziecko nową zabawkę, któą dostało na urodziny. Unosiła się lekko ponad podłożem co trochę zbliżając zadarty nos bliżej Azusy,była coraz bardziej wścibska.
- Pięknie, co? - zapytałem,a może bardziej szepnąłem z wesołym uśmiechem. W tym samym momencie poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciłem się a tam Hachi.Rozdziawiłem tylko usta ze zdziwienia.
- Witaj, panie - zamruczała melodyjnym tonem - Jaki przystojniaczek - powiedziała patrząc wprost na Azusę. Zmrużyłem oczy i złapałem za tę prawie przezroczystą halkę ciągnąc ją do tyłu.
- Nie pozwalaj sobie - mruknąłem stanowczo.
- Chcę go tylko dotknąć - jęknęła Oni. Azusa wyglądał na nieco zdziwionego.Hachi wyrwała mi się spod ręki i podeszła do chłopaka. Zaczęła go oglądać ze wszystkich stron niczym dziecko nową zabawkę, któą dostało na urodziny. Unosiła się lekko ponad podłożem co trochę zbliżając zadarty nos bliżej Azusy,była coraz bardziej wścibska.
(Zapomniałam co miałam napisać
i już nie jest słodko xDD. My Mint Boy?*z c-cudownym akcentem*)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz