Izaya spojrzał na chłopaka podejrzliwie. Co było w tej buteleczce? Jakiś eliksir domowej roboty czy co?
- Hmm... – mruknął pod nosem, zaczynając powoli lizać truskawkowego
loda. Zmrużył delikatnie oczy delektując się owocowym smakiem. Mmm…
dawno nie miał okazji zajadać się lodowymi przysmakami.
Ekspedientka sklepu z niepewnością patrzyła na dwoje mężczyzn.
Zachowywali się coraz głośniej, wzbudzając tym oburzenie nielicznych
klientów. Jednak widząc ich posturę i niezbyt przyjazne zachowanie, bała
się zwrócić im uwagę. Nagle jeden z nich, wysoki i dobrze zbudowany
blondyn ryknął śmiechem, uderzając kilkakrotnie pięścią o ladę. Jakaś
dziewczyna siedząca przy stoliku w kącie, podskoczyła z zaskoczenia.
Niespodziewanie dwaj goście lokalu odwrócili się i skierowali się
prosto w stronę Izayii i Abla. Dłoń czerwonookiego błyskawicznie
powędrowała do kieszeni, zaciskając się na nożyku. Nachylili się nad
blatem, patrząc na nich z góry. Uśmiechali się z wyższością.
Srebrnowłosy miał rację, czuć od nich było problemami. Czarnowłosy
mężczyzna, wyglądający na starszego od towarzysza, otworzył usta chcąc
coś powiedzieć, jednak Orihara go ubiegł. Zmarszczył nos z obrzydzenia,
wyczuwając od niego alkohol.
- Odejdź. Cuchniesz – odezwał się, patrząc na niego spode łba. Żyłka na
czole faceta zaczęła niebezpiecznie pulsować. Izayii od razu na myśl
przyszła ‘Bestia’, przez co zaśmiał się cicho pod nosem. Zaraz jednak
umilkł, patrząc na lecącego na podłogę loda. Jego loda. Strąconego przez
tego człowieka. Orihara nie lubił takiego obrotu spraw.
Gwałtownie podniósł się z wygodnego siedziska, stając na wprost jednego
z mężczyzn i kładąc mu dłoń na ramieniu. Naparł na nie lekko, ciągnąc w
dół. Wyższy brunet natychmiastowo upadł na ziemię, z impetem uderzając
tyłkiem o powierzchnię. Niemrawo spoglądał na Izayę, robiąc przy tym
głupią minę. Jak zwykle Ankle Break działało bez zarzutu.
- Znaj swoje miejsce – powiedział czerwonooki niemal znudzonym głosem.
Nie miał ochoty na robienie scen, ale ci idioci sami się o to prosili.
Obejrzał się za siebie, słysząc krzyki blondyna skierowane do Abla.
[ Abel? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz