Zaśmiałam się cicho.
-Ukyo moim pieskiem? Zapowiada się to bardzo ciekawie
Odkroiłam sobie kawałeczek ciasta. Cudowny posmak marcheweczki...
-Tak właśnie...za te szklaneczki!
-Ohh Ukyo..Tak więc mianuję cię moim pupilkiem!
-Ale..nie będę musiał chodzić na czterech łapach-pokręciłam głową-Ani na smyczy?> Anie jeść z miski?-pytał
-No wiesz ty co! Będziesz traktowany lepiej niż francuski pudelek, co
nie zmienia faktu, że będziesz musiał być mi wierny i
posłuszny...-ogłosiłam
Chłopak odetchnął trochę, po czym spojrzeliśmy na siebie i obydwoje
cicho się zaśmialiśmy. Może od teraz na prawdę nie będę przy nim
zachowywała się tak głupio i nieśmiało, a jego towarzystwo nie będzie
krępujące?
Zjedliśmy nasze zamówienia i korzystając z jeszcze dość ładnej jak na tą
porę roku pogody postanowiliśmy pójść na spacer po parku.
-Wiesz co..Pewnie gdybym cię wtedy nie poznała teraz leżałabym w
mieszkanku nudząc się, a tak to mam przyjaciela, psa i sługę w jednym.
No patrz jak ekonomicznie! A ten..przyniesiesz znów kiedyś naszego
ulubionego niebieskiego płynu?
-Żebyśmy znów się upili!
-Nawet jeśli tak, to nie szkodzi..Picie z tobą nie jest takie złe
(Ukyo? Brak weny. ;_; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz