sobota, 4 lipca 2015

Od Rick'a

http://data1.whicdn.com/images/46124511/original.gif Rick odsunął się kilka kroków od nieprzytomnego chłopaka, z którym się pobił. Oczywiście, byli pod wpływem alkoholu., a szatyn nie był zbyt przyjazny w stosunku do idioty, który postanowił się go zaczepić. Skończyło się tak jak skończyło. Rick przesadził i to bardzo. Teraz stał jak słup nie wiedząc, co ze sobą zrobić.  Coś wbiło mu się w szyję. Dotknął miejsca ukłucia, jednak nic nie wyczuł. Niespodziewanie nogi pod nim ugięły się i padł z hukiem na asfalt.

Do jego oczu dobiło się nieprzyjemnie jasne światło. Przewrócił się na bok, przy okazji zaczynając kląć pod nosem jak szewc. Był w tym ośrodku wystarczająco długo by zacząć go nienawidzić. Po godzinie od przebudzenia, postanowił się ruszyć i wstać z łóżka z czarną pościelą. Sypialnia była dość ustronnym miejscem, w której lubił przebywać. W końcu spanie to najprzyjemniejsza rzecz na świecie, no prawie, ale jednak przyjemna. Przeciągnął się leniwie i powędrował niechętnie w stronę łazienki. Gdy odświeżył się, wyszedł z przestronnego apartamentu.  Spojrzał na szklaną barierę oddzielającą go od świata, westchnął ciężko i jakby w bezsilności ruszył dalej. Szedł między ludźmi, nie zwracając na nich większej uwagi. Nigdy go nie interesowało, co robią, jacy są. Miał to po prostu gdzieś. Wszedł do siłowni i chowając ręce do kieszenie, rozejrzał się. Rozejrzał się za ulubionym, po czym podszedł tam. Opasał ręce białą owijką i strzyknął karkiem. Uderzył w worek. Potem znowu. Robił to z coraz większą zawziętością. Przerwało mu to, że worek uderzył jakiś idiota, przechodzący obok. Spojrzał na osobę obojętnym wyrazem twarzy. Znikąd pojawił się u niego uśmiech , po czym Rick wybuchnął głośnym, drwiącym śmiechem.
-  Jak można być takim niedorozwojem, aby przejść obok worka treningowego?!- nie przestawał drwić. Wytarł wyimaginowaną łezkę i spojrzał na postać, leżącą na podłodze, z pogardą.

<Ktoś? :v>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope