-Dziękuję-uśmiechnęłam się do chłopaka, po czym weszłam do budynku.
Kawiarenka ta była mała i bardzo przytulna. Aromat parzonej kawy unosił się w okół. Można było poczuć tu także cudowny nastrój..
Zajęliśmy miejsce przy stoliku stojącym obok okna, Junsu odłożył na
ziemię delikatnie futerał z swą gitarą. Podeszła do nas kelnerka i z
miłym uśmiechem zapytała się co podać.
Towarzysz spojrzał na mnie, dając do zrozumienia, bym pierwsza złożyła zamówienie.
-Ja poproszę...Latte Macchiato..
-A dla pana?
-Kawę po wiedeńsku, proszę.
-Oczywiście...
Spojrzałam z uśmiechem na nowo poznanego.
Kilka minut później kelnerka przyniosła nam nasze zamówienia.
-Wiesz..Kiedyś chciałam nauczyć się grać na gitarze-zaśmiałam się- Co
prawda kupiłam sobie..a raczej: ojciec sprawił mi gitarę, ale po kilku
grach dałam sobie spokój. Nie jestem wytrwała i cierpliwa na bycie
samouczkiem, a nauczyciela żadnego nie znalazłam. Gitara pewnie wciąż
leży cobie spokojnie w futerale, w moim dawnym pokoju.
(Junsu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz