Skrzek. Skrzek. Poleciały czarne pióra i gałąź się zakołysała przez co
kolka liści spadło na ziemię. Podniosłem się za pomocą potężnych
czarnych skrzydeł kracząc przy tym donośnie. Leciałem wysoko nad ziemią
poleciałem na dach kościoła i przemieniłem się w ludzką postać.
Podbiegła do mnie mała grupka szczurów. Pogłaskałem je po łepkach i
wyciągnąłem z kieszeni kawałem surowego mięsa. Rzuciły się na nie
agresywnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Siedziałem na dachu do późnego
wieczora. No, ale w końcu zrobiłem się głodny. Zmieniłem się w kruka i
ruszyłem upolować jakieś świeże mięsko. No około pół godzinie udało mi
się dopaść bezdomnego chudego kota. Dziabnąłem za jego ciągnącą się
skórę. Musiałem mocno odchylić łeb żeby ją przerwać. A gdy w końcu mi
się to udało zająłem się penetracją jego brzucha. Dziabnąłem drobne
płuco ociekające świeżą krwią i bez problemu połknąłem je na raz. To
samo zrobiłem z drugim płucem, nerkami i wątrobą. Zjadłem oba jelita i
wyjąłem serce. Chwyciłem za kark kota i zacząłem jego prawie pustym
ciałem majtać na wszystkie strony rozchlapując krew na ściany ziemię
oraz na samego siebie. Drobną łapką chwyciłem za jego chudą łapę i
próbowałem ropłatać go na pół. Usłyszałem kroki i cofnąłem się bardziej w
cień. Ani trochę ten kot nie zaspokoił mojego głodu. Człowiek będzie
lepszy...
Zmieniłem się w węża. Wystarczy jeżeli w odpowiednim momencie wyskoczę i
złapię ludzia za część ciało po czym wpuszczę do jego krwiobiegu jad.
Podniosłem lekko głowę i wpatrzyłem się w mężczyznę (chyba) o
niebieskich włosach. Sycząc wściekle wijąc się w jego stronę i pokazując
śnieżnobiałe kły.
<Azusa? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz