Ch*lera... Ch*lera, ch*lera, ch*lera! Inoue wykrzywiła twarz w niemym
grymasie bólu. Chwilę zajęło jej odzyskanie straconego oddechu. Splunęła
krwią i przetarła rozcięta wargę wierzchem dłoni. Jej lewe ramię
zdobiła szkaradna rana, rozciągająca się od łokcia, aż do nadgarstka.
Krwawiła obficie, barwiąc na karmazynowo posadzkę. Na szczęście żaden z
mięśni nie został uszkodzony, więc mimo wielkiego bólu dziewczyna mogła
poruszać ręką. Przed oczami tańczyły jej czarne plamki, ale jakoś udało
jej się wstać. Myśl, że prawie zginęła wcale nie dodała jej otuchy.
Zaatakowali ponownie, całą czwórką. I tak skończyło się to tym, że
Omicron zawalił większość budynku. Wszędzie sypały się kamienie i kurz,
uniemożliwiając normalne oddychanie. Falka w ostatniej chwili odskoczyła
przed sporym odłamkiem ściany, który z głośnym hukiem upadł tuż przy
jej nogach. Gruzowisko zamknęło ją w swego rodzaju więzieniu, nie
pozwalającą wrócić do walki. Gdy w końcu udało jej się wygrzebać z
resztek budynku, ujrzała poharatanego Omicrona i leżącego na ziemi,
wielkiego... kota? Wzrokiem poszukała reszty towarzyszy. Heaven właśnie
podawał Vanilli dłoń, która utknęła między dwiema skałami. Azusa również
wygramolił się z kupy głazów i drutów, otrzepał ubranie i jakby nigdy
nic stanął na twardym gruncie. Team ponownie otoczył Omicrona, który był
w mocnym szoku, pozostałym po niespodziewanym ataku kocura. Taka okazja
mogła się więcej nie powtórzyć... Musieli atakować po kolei, według
schematu... Szybko i zwinnie, tak, żeby przeciwnik nie miał czasu na
reakcję. Porozumieli się wzrokiem. Każdy wiedział, co ma robić. Kapitani
oczywiście przodem... Kolor włosów Azusy zmienił się na siny brąz. Ich
Sigma przymknęła w skupieniu powieki. Po chwili otworzyła je, a Omicron
zaczął rzucać się na wszystkie strony. Oślepł na co najmniej kilka
minut. Kapitan niezwykle szybko doskoczył do machiny, a w jego rękach
jasnym światłem zamigotały katany. Ciął szybko, nawet bardzo, ale robot
zdołał się obronić. W tym momencie Inoue wpadła na pewien pomysł.
Zgarnęła z powietrza masę wody.
- Azusa, uważaj!
Rzuciła ciecz na Omicrona. Kapitan najwidoczniej zrozumiał, co miała na
myśli, bo zaatakował ponownie, a z jego katan na ciało potwora spłynęły
elektryczne iskry. Lily zaczął rzucać się w spazmach. W końcu nic nie
przewodzi prądu lepiej, niż woda... Nadszedł czas na siwowłosego
Heaven'a. Teraz, albo nigdy... Jego ciało zmieniło się w czarną jak noc
panterę. Błyskawicznie doskoczył do machiny, uczepił się jej pleców i
szybkim klapnięciem szczęki odgryzł mu prawe ramię. Posypały się iskry.
Omicron zawył złowieszczo, a jego metalowa powłoka wydała okropny dla
uszu zgrzyt. Inoue spięła mięśnie w gotowości. Nadal mogła użyć swojego
najsilniejszego ataku. Z pewnością osłabiłby on przeciwnika, ale
dziewczyna postanowiła poczekać na odpowiedni moment... Machina
wyglądała przerażająco. Język zwisał jej bezwładnie, a metalowa szczęka
nie mogła się domknąć. Z ramienia pozostały tylko skrzące się druty, ale
mimo tego oczy maszyny płonęły dziką złością.
<Lily, Team 3? Wybaczcie, jeśli się zagalopowałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz