Tyle cierpienia ile on dał mi przez te parę minut, ja będę mu
zwracał do końca życia. Właśnie teraz uświadomiłem sobie jak nienawidzę tego
dziada. Pieprzony psychol, który by tylko wszystkich zabijał, obcinał jaja i
robił rożne inne sprośne rzeczy. Pewnie jego myśli wykraczały teraz daleko po
za moje wyobrażenia.
A tak z innej beczki… dlaczego moja Arcana mnie zawiodła w
tak kluczowym momencie ? Nie potrafiłem tego zrozumieć, ale to nie czas na to.
Przecież on cały czas nade mną stał i zastanawiał się co jeszcze by tu ze mną
zrobić. Podniosłem zmęczone spojrzenie na niego. Właściwie to nie wiem czy w
moich błękitnych oczach dało się teraz zauważyć coś więcej niż wielkie cierpienie
i ból. Jeszcze trochę i wykończy mnie samymi tymi torturami. Chociaż nie… muszę przyznać, że obchodził się dość ostrożnie. To chyba nie było wszystko co on
może mi pokazać.
-Takumi… nie wstaniesz już… ? – zapytał nachylając się nade mną.
Podniosłem się do pozycji siedzącej z wielkim trudem i splunąłem
-Pieprz się.. – warknąłem a ten tylko uśmiechnął się i roześmiał
jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Nie masz jeszcze dość ? – zapytał wbijając mi kolejny
sztylet w rękę, tym razem w lewą. Krzyknąłem z bólu. Czułem teraz jak prawie
każdy kawałek mojego ciała jest rozrywany. Gdzie tylko nie spojrzałem była
krew. Musiałem jej dużo stracić. Powoli pojawiały mi się mroczki przed oczami,
dlatego tez po chwili zamknąłem je. On chyba już sobie odpuścił bo zaczął
odchodzić. Czyżby moja szansa. Stworzyłem ponownie z czegoś katanę, podniosłem
się, potem nieco doczołgałem do niego i przebiłem mu plecy na wylot. Nie trafiłem
chyba w żadne ważne narządy co ? Hihi jak przykro. Wbiłem ją najpierw bardzo płytko,
tak że tylko ledwie koniuszek ostrza wystawał z jego brzucha. Tym razem to jego
krew pociekła na ziemie. Złapał obiema łapkami z ostrze katany i ścisnął co spowodowało
że jego ręce też zaczęły krwawić.
-Ty skurwielu… - roześmiał się spoglądając na mnie. (był do
mnie tyłem). Zacisnąłem zęby z bólu i jeszcze kilka razy poznałem kataną przy
okazji wyrządzając mu niezłą krzywdę. Z tego wszystkiego łzy zaczęły spływać po
moich policzkach. Z bólu. Wyciągnąłem katanę i rzuciłem ją gdzieś dalej. On
upadł na kolana, ale chyba miał zamiar się jeszcze podnieść. Teraz już zupełnie
opadłem z sił. Uderzyłem jeszcze plecami o ścianę za mną i zamknąłem oczy.
Słyszałem też jakieś głosy. Czyżby Naukowcy musieli nas rozdzielać ? Nie wiem….
(Jak się Nyar podniesie to pisz xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz