- No to już znasz moją odpowiedź - uśmiechnęłam się starając się nie
dać po sobie poznać, że już praktycznie mdleje ze zmęczenia i jeszcze do
tego ten cholerny ból. Chociaż właściwie w tym momencie był on jedyną
rzeczą dzięki której jeszcze nie odpłynęłam. Zacisnęłam zęby i nie
zważając na łzy bólu, które pojawiły mi się w kącikach oczu kopnęłam
dziewczynę w kolano tak, że aż się zachwiała. To dało mi szansę,
pozbierałam się z ziemi i wykorzystując jej dezorientację kopnęłam
jeszcze raz w brzuch. Dokładnie tam gdzie była ranna. Splunęła krwią, a
ja zaczęłam słaniać się na nogach. Nie umiałam już wytrzymać tego bólu
połączonego z wyczerpaniem przechodzącym ludzkie pojęcie. Przed oczami
pojawiły mi się mroczki i wiedziałam, że jeśli nie odpocznę chociaż
chwilę to stracę przytomność. Przysiadłam, więc na ziemi i zamknęłam
oczy. Mroczki zniknęły, a ja chociaż wciąż wyczerpana do granic
możliwości to miałam w sobie jeszcze więcej determinacji. Otworzyłam
oczy i zobaczyłam moją przeciwniczkę, która właśnie zamachnęła się na
mnie swoim mieczem. Uchyliłam się unikając trafienia, które i tak
obcięło mi kilka dobrych centymetrów włosów. Wstałam, wyjęłam szpadę i
nożyk i zaszarżowałam na dziewczynę. Odsunęła się w lewo unikając mojej
szpady, ale ja wygięłam rękę tak, że nożyk przejechał jej po brzuchu,
może nie raniąc jej zbyt dotkliwie, ale jednak tworząc nacięcie, które
miało potęgować ból z wcześniejszej rany szpadą. Dziewczyna syknęła z
bólu i złapała się za brzuch. Ja stanęłam kawałek dalej i podparłam ręce
na kolanach dysząc ciężko.
(Cinia? Ten sam problem )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz