Tępo jak jakaś maszyna patrzyłam się na horyzont. Westchnęłam cicho. Spróbowałam się opanować.
-Ok..-powiedziałam szeptem sama do siebie
Chłopak wciąż na mnie patrzył wyczekująco spojrzałam na niego kątem oka.
-Zresztą jak chcesz możesz go sobie wziąć…- powiedziałam z lekkim uśmiechem- I tak, przeprosiny przyjęte
-Ale ja mogę Ci go oddać!- odparł
Machnęłam ręką w geście „wszystko mi jedno”
-A chcesz mi oddać?- spytałam
Chłopak zastanowił się chwilę, po czym wzruszył ramionami. Z torby wygmerałam telefon i spojrzałam na telefon.
-Już tak późno?- spytałam sama siebie
Wrzuciłam z powrotem telefon do torby i wstałam z ławki.
-To ja lecę- powiedziałam
-No... ja też lecę- powiedział chłopak wstając
Na złość w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Uśmiechnęłam się krzywo
i odwróciłam się. Zaśmiałam się cicho. Poszłam w kierunku mojego
apartamentu. Kiedy dotarłam wyciągnęłam się i tak się wyginając jakoś
łokciem uderzyłam osobę z tyłu.
-Hę?- szepnęłam odwracając się
No chyba nie. No chyba NIE. No któż by to mógł być jak nie…. Vincent!
Trzymał się za brzuch. Aż tak mocno go uderzyłam? Najwidoczniej.
-Przepraszam!- krzyknęłam
Vincent tylko machnął ręką, że nic się nie stało. Otworzyłam drzwi do
apartamentu. Chłopak tylko się na mnie patrzył. Zrobiłam gest żeby
wszedł do środka. On tylko spojrzał na mnie w stylu „Masz mnie za
debila?”. Odruchowo pokręciłam głową.
-Polepszy Ci się jak wejdziesz- powiedziałam
Pokręcił przecząco głową, ale gdy próbował iść wzdłuż korytarza nie wychodziło mu to.
-Jesteś pewien?- spytałam
Chłopak westchnął i spojrzał się na mnie.
(Vincent? C: )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz