Gdy tylko drzwi się uchyliły, jakaś 5-latka wlazła mi do apartamentu i
zaczęła sobie po nim swobodnie łazić. Momentalnie poczułem, jak
poirytowanie wyraźnie ilustruje się na moim czole, co znać dała o sobie
niebezpieczna żyła, która sobie tam wyskoczyła. Obserwowałem małolatkę,
która nagle skoczyła na mnie i zaczęła gryźć moją nogę. Nie wiem co się
stało w tamtym momencie, ale wtedy też to się za bardzo nie liczyło,
tylko to by odczepić od siebie tego mikroskopijnego insekta. Do
pomieszczenia wparowała kolejna, nieokreślona mi, banda dziewuch. Co się
tu, k***a, dzieje?! Szybko się poirytowałem zaistniałą sytuacją i
wziąłem rozpieszczoną dziewuchę za fraki. Podniosłem ją, jak jakiegoś
kundla.
- Bachorze, co to miało znaczyć?! - warknąłem, rzucając jej pogardliwie spojrzenie.
- Nie podoba mi się pan. - Sprostowała i wywaliła jęzor.
- Tch. Pieprzony karaluch.
- Proszę, przepraszany za nią. - Niepewnym krokiem ośmieliła się podejść
do mnie dziewczyna o zielonych włosach. - Ja się nią zajmę. - po tych
słowach, bachor trafił w jej ręce.
- Nie obchodzi mnie ten smarkacz. Jedynie czego chcę, to żebyście stąd
wyszły. Marnujecie mój czas - warknąłem wyraźnie poirytowany nimi
wszystkimi.
- Niech się już tak, nasz kolega, nie spina. Wiesz, że jak się tak
wkurzać, to ci zmarszczki wyjdą na tej Twojej pięknej buźce? - Sam nie
miałem pojęcia, czy było to, swego rodzaju, zwykłe pytanie, czy pytanie
retoryczne.
- Wypad mi stąd, bo zwrócę się do rygorystycznych środków.
- Oj tam, przestań. - tęczowo włosa tylko machnęła ręką. - Co Cię tak gryzie?
- Widok twojej parszywej gęby.
- No weź. - I w mgnieniu oka znalazła się obok mnie, objęła mnie za
pomocą swego ramienia i przyciągnęła do siebie. - Możemy zostać
przyjaciółmi.
- Nie zaprzyjaźniam się z kadetami. - Dostała pierw w żebra, a potem
znalazła się po drugiej stronie pokoju. - I nie dotykaj mnie swoimi
brudnymi łapskami. - Otrzepałem się, z obrzydzeniem patrząc na ową
dziewczynę. - Teraz się stąd wynoście, bo zaboli jeszcze bardziej, ale
nie tylko ją, a całą waszą parszywą ósemkę.
W moich oczach pojawił się niebezpieczny błysk. Połowa z nich się wzdrygnęła.
(Neriel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz