Cinia przez chwilę siedziała tak delikatnie skulona i
wpatrywała się w pościel. Czy ja znów zrobiłem coś nie tak ? Usiadłem sobie na łóżku i zerknąłem na nią kontem oka
. Naprawdę się o mnie martwiła, ale po co skoro to i tak nic takiego ? Zawsze
tak miałem i będę miał. Nie wyleczy mnie z tego, ani ona ani jej krew i nawet
ja sam nie jestem w stanie tego opanować. Jedyną moją wiedzą na ten temat było
to, że dzieje się to dzięki mojej kochanej arcanie, przez to oko… i w ogóle. I
co teraz nie będzie się w ogóle do mnie odzywać, czy ma focha czy co ?
-Cinia …?- zapytałem i zaraz pociągnąłem ją za kosmyk,
długich, blond włosów. Nadal nie zwróciła na mnie uwagi tak więc pociągnąłem
nieco mocniej. Heh zabolało ją chyba bo usłyszałem tylko takie ciche „Ałć”. No
i co nadal zamierza mnie ignorować ? No co za kobieta ! Okey jak sobie chce.
Wstałem z łóżka i właśnie zmierzyłem do łazienki, tak… no żeby się ubrać, bo
przecież mi kazała no nie ? Wszedłem sobie ładnie do łazienki, nałożyłem
bokserki i spodnie po czym znów wyszedłem. Za gorąco mi tak więc dzisiaj Cinia
będzie łazić w moich koszulkach a ja sobie spasuje. Zamierzałem już zamknąć drzwi za sobą kiedy
to zrobiło mi się czarno przed oczami. Zupełnie tak samo jak wcześniej.
Zachwiałem się i za Ra poleciałem plecami na ścianę obok. Dziewczyna
natychmiast poderwała się z miejsca. Starała się mnie jakoś podeprzeć, ale
jakoś jej to nie wychodziło i dlatego też bardzo szybko zsunąłem się po ścianie
w dół.
-Riuki… no… ty musisz coś jeść ! Długo nic nie jadłeś.
-Pilnujesz mnie ? Nie jestem małym dzieckiem ! Po za tym
skąd możesz wiedzieć, że nic nie jadłem…. – mruknąłem i wypowiadając ostatnie
zdanie odwróciłem główkę w inną stronę.
Między innymi dlatego, żeby zaraz nie dostać z liścia…. Lub… może
dlatego, że nie chciałem widzieć jej zdziwionego spojrzenia.
-Jak to…. Jadłeś ? Kim ona jest… dlaczego mi nic nie
powiedziałeś !? – wkurzyła się i momentalnie wstała na równe nogi. Stwierdzam,
że ta dziewczyna za szybko się denerwuje. Nie da mi teraz już więcej nic powiedzieć
– Zdradzasz mnie…. ? – zapytała w końcu. Ah wiedziałem, że mi nie ufa, ale że
aż tak ?!
-„Przecież nie jesteśmy razem”….. – mruknąłem i w tym
momencie Cinia złapała mnie za koszulkę i uniosła na tyle bym spojrzał jej w
oczy.
-Jak możesz cos takiego mówić ! – warknęła . Wiedziałem, że
jeszcze chwila i albo mi przyfandzoli w twarz, albo się rozpłacze i sobie
pójdzie. Ostatecznie wstała, ubrała się i miała wyjść, ale w ostatniej chwili
złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem do siebie. Musiałem wstać bo nie dawałem sobie z tym
małym robaczkiem rady. Nie dzisiaj. Nie w tym stanie. W końcu nie wytrzymałem i
przyszpiliłem ją do ściany tak żeby nie mogła się ruszyć. Ledwo stałem, ale
jakimś cudem udawało mi się ją jeszcze zatrzymać. Może zbyt dużo siły w to
wkładałem, ale cicho. Nachyliłem się delikatnie nad nią i oparłem swoje czoło o
jej.
-Uspokoisz się w końcu ? Nie zdradziłem cie, okey ? Kiedy w
końcu przestaniesz wyjeżdżać mi z takimi tekstami ? Źle się poczułaś kiedy
powiedziałem, że nie jesteśmy razem prawda ?
To sobie teraz wyobraź , że ja niedość że widziałem, że mnie rzekomo „zdradziłaś”
to jeszcze powiedziałaś mi to bez jakichkolwiek uczuć. Uświadom sobie w końcu,
ze nie tylko ty masz uczucia.- prychnąłem i odsunąłem się od niej teraz w ogóle
jej już nie dotykając. – Daj mi spokój… źle się czuje. – westchnąłem. –
Najlepiej wyjdź stąd i wróć jak ci znowu przejdzie…- wzruszyłem ramionami, ale
zaraz ponownie poczułem ucisk w klatce piersiowej. Czarne plamki przed oczami,
zamglony obraz no i jeszcze brak równowagi doprowadziły do tego, że zaraz oparłem się
jednym bokiem o ścianę.
( Cinia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz