Zanim przyszłam do Riuki`ego minęło z kilka godzin. Sama nie wiem czemu, po prostu wszystko mi tak długo zeszło. Przynajmniej z dwie godziny spędziłam wpatrując się bezcelowo w ścianę. To trochę dla mnie za dużo, to wszystko co się działo. Widocznie za długo się zbierałam, ponieważ w momencie w którym przyszłam, chłopak już zwijał się z bólu. Jak mogło mnie nie być przy tym, jak to się zaczynało? Przecież obiecałam mu, że będę z nim... Na dodatek on płakał, po raz chyba pierwszy widzę jak Riuki płacze i to w dodatku z bólu. I niech się nawet nie wypiera, co innego gdyby płakał w innym momencie, ale teraz? Nie ma się nawet czego wstydzić...
- Słyszałaś? Spadaj - wysyczał kolejny raz kuląc się z bólu.
Wiedziałam, że może to wyglądać strasznie, ale nie sądziłam, że aż tak. Nie byłam w stanie zrobić praktycznie nic, jak tylko się w niego wpatrywać. Najwyraźniej każdy mój dotyk sprawiał mu niemiłosierny ból, więc nie było nawet mowy, żeby go przytulić. Rzucił mi krótkie, poddenerwowane spojrzenie. Czyżby nie chciał, żebym oglądała go w takim stanie? Nie pójdę przecież... nie ma takiej możliwości. Kiedy chłopak krzyknął, zagryzając pięść starając się chociaż odrobinę stłumić wrzask, wciągnęłam głośno powietrze. Czemu to musi być takie okropne? Mimowolnie zbliżyłam się do chłopaka, kierowałam się po prostu przerażeniem i wewnętrzną troską. Ale to był chyba największy błąd tego dnia. Riuki jakby stracił panowanie nad sobą, zrobił coś czego nie zrobiłby normalnie. Złapał mnie za ramiona, przyciągając do siebie i z całej siły wbijając kły w szyję. Gdybym mogła, wydarłabym się najgłośniej jak potrafię. Jednak w tym momencie mogłam wydać z siebie tylko niskie chrypnięcie. Zacisnęłam dłonie na plecach Riuki`ego, jednak nie tak jak zawsze, żeby go przytulić. Wręcz przeciwnie, chciałam się wyrwać, bałam się. Chłopak jednak tylko mocniej zaczął spijać krew, sprawiając mi tym niewyobrażalny ból. Czy nie wystarczy jak na dzisiaj? Kiedy zaczynało mi się równocześnie robić słabo, jak i wzrastała we mnie agresja, zaczęłam się jeszcze mocniej wyrywać. Nie chcę wpaść w szał, mogłabym coś wtedy zrobić nie tylko jemu, ale również sobie. Kiedy byłam już na pograniczu, wreszcie udało mi się jakoś z tego wykaraskać. Niestety przy tak gwałtowniej ucieczce, kieł chłopaka drasnął skórę na mojej szyi, robiąc podłużną ranę. Upadając na podłogę, złapałam się za gardło, biorąc kilka głębokich wdechów.
- Ci...
- To nic, nie przejmuj się. - zaczęłam mówić uspokajającym tonem, jednak nie wiedziałam kogo uspakajam, siebie czy Riuki`ego który przed chwilą totalnie stracił panowanie nad sobą.
Po paru minutach, kiedy poczułam się trochę lepiej, puściłam ranę z której praktycznie nie lała się już krew. Spojrzałam na chłopaka, który nadal postękiwał i się wił, ale chyba było troszkę lepiej. Albo tylko mi się wydawało. Podeszłam bliżej łóżka, jednak tym razem zachowując się ostrożnie. Ufam mu, ale to co teraz się stało... było dziwne.
- Mówiłem, żebyś sobie poszła... nie posłuchałaś... - po jego policzku spłynęła kolejna łza
- Bo jestem głupia, sam mi to mówiłeś, prawda?
(Riuki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz