Tego Inoue się nie spodziewała. Nagle została rzucona na ścianę, przez wściekłego chłopaka. Przed oczami pojawiły jej się mroczki. Ledwo przytomna złapała się za brzuch i zaczęła kasłać krwią. Zarówno z gardła, jak i z nosa ciekła ona cienkimi strużkami. Jak przez mgłę ujrzała ponownie zbliżającego się napastnika. Wyraz jego twarzy nie zapowiadał niczego dobrego. Nie miała jak uciec. Mogła jedynie w spokoju czekać, aż umrze. Bo wróg nie wyglądał, jakby miał zamiar ją oszczędzić. Jej ciało zaczęło spazmatycznie drgać. Ledwo łapała powietrze w płuca, prawdopodobnie miała złamane żebra i Bóg wie co jeszcze. Całe jej ciało płonęło bólem. Falka przymknęła powieki. Szmery w jej głowie nasiliły się, a twarz pobladła jeszcze bardziej niż zwykle. Czerwonooki był tuż przed nią. Brutalnie chwycił ją za kołnierz i podniósł z ziemi, po czym przygniótł do ściany. Ręką chwycił gardło bezbronnej dziewczyny i zaczął ją dusić. Inoue próbowała się uwolnić, ale była zbyt słaba. Zdążyła zobaczyć, że Yuriko jeszcze żyje. Uniosła lekko głowę i spojrzała w płonące nienawiścią oczy napastnika. Już wiedziała, kim był. Kapitan, w dodatku drugi rangą... Białowłosa uśmiechnęła się krzywo. Długo marzyła o tej chwili, długo ją sobie wyobrażała... Śmierć przecież musi być taka niezwykła... Jej samej brakowało odwagi, żeby odebrać sobie życie, ale to... to, to co innego. Ponownie zamknęła oczy. Do jej płuc przestało docierać powietrze. Piekący ból rozniósł się po klatce piersiowej dziewczyny. Odczekała chwilę i... nadal żyła, za to jej ciało zapłonęło niewyobrażalnym bólem. Każda jej komórka ociekała cierpieniem, każda kończyna sprawiała wrażenie, jakby ktoś wyrwał ją ze stawów. Serce i krwiobieg zatrzymały się. Inoue otworzyła szeroko oczy. Jej usta układały się do krzyku, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Kątem oka ujrzała za altaną postać skupionej Victorii... No tak, jeden z jej ataków pozwalał zachować czyjeś życie kosztem ogromnego cierpienia. Za nią znajdował się Azusa i Mikaela. W końcu Heaven puścił jej spuchnięte gardło, a Inoue bezwładnie upadła na ziemię. Przestała czuć ból. Nie, ona przestała czuć cokolwiek... Jednak w jej ciele paliła się nienawiść. Mężczyzna najwidoczniej stracił nią zainteresowanie. W sumie , to Inoue wyglądała jak martwa. Leżała w kałuży krwi pomieszanej z błotnistą wodą, a jej klatka piersiowa praktycznie się nie unosiła. Napastnik obrócił się w stronę Victorii i reszty Team'u Inoue. Białowłosa drgnęła. Pragnie zemsty i odczucie upokorzenia przezwyciężyły ból. Jej ciało nie było zdolne do walki, ale w duszy nadal pokładała ogromną energię. W końcu praktycznie wcale nie używała Arcany... Drżąca ręką złapała kostkę Heaven'a i na schyłku świadomości wyszeptała:
- Hasunohana...
Nagle pobliska woda wystrzeliła z jaskiń, wodospadów i jezior, po czym utworzyła wodną klatkę wokół ciała wroga. Po chwili zaczęła ona przybierać kształt kwiatów lotosu. Zajęły one ogromny obszar, zmuszając resztę uczestników walki do wycofania się za ich linię. Inoue wiedziała, że nie zabiła czerwonookiego, ale na pewno znacznie go osłabiła. Kwiaty chwilę utrzymywały w sobie ciała Inoue i kapitana drugiej drużyny, aż w końcu zaczęły się kruszyć. Ale Inoue już tego nie doczekała. Zanurzyła się w błogi stan nieświadomości... Zemdlała.
<?>
Boże... Przecież Heaven'a tam nie ma bo Vanilla go stamtąd zabrała..... I teraz się wszystko popieprzy.
OdpowiedzUsuńNo to co dalej z tym fantem? D;
Usuń