- Coś takiego, że ciągle przychodzisz i jak mną nie rzucasz
po pokoju to gryziesz ? To jest wyraz miłości twoim zdaniem ? – prychnąłem i
mocniej złapałem za koszulkę. Niestety to było chwilowe, ponieważ tyle krwi co
ja dzisiaj straciłem przez tego chłopaka… trzeba by było obrabować Bank Krwi,
żeby mi to zwrócić. Nie miałem już tyle siły w łapkach, co dopiero utrzymać go
przy ziemi. Dopuki się nie wyrywał było w miarę okey… ale gdyby tak zechciał
mnie zrzucić ? Mogło by być wtedy nie ciekawie, tym bardziej, że nie za bardzo
mam jak się bronić. Rene usłyszawszy
mnie uniósł kącik ust i westchnął głęboko. Jakby nad czymś intensywnie myślał. –
Słabo ci idzie. A jak będziesz tak robił dalej…. To bardzo szybko się ze mną
pożegnasz, Siwy.
-Siwy ? – otworzył jedno oczko ze zdumienia, by już za
moment zmienić całkowicie wątek – W takim razie co mam zrobić, żeby cie złamać…
? Mam się zapytać wprost… „Prześpij się ze mną ?”
-To jest rozkaz. Z resztą… ani rozkazem ani prośbą nie zaciągniesz
mnie do łóżka…- wzruszyłem ramionami zamykając na chwilę oczy. No i teraz chyba popełniłem błąd. Na chwilę straciłem
czujność, przez co Rene swobodnie mógł mnie przewrócić i teraz znaleźć się nade
mną.
-Skoro… ani prośbą, ani rozkazem… to może mam cie zmusić, He
? – nachylił się nade mną. Jego uścisk nie był już taki silny, bez opamiętania jak
wcześniej. Zaparłem się rączkami o jego tors i odwróciłem głowę jak najbardziej
w bok, tylko po to żeby nie spotkać się z ciepłymi wargami… DOBRA KONIEC ! Bo
fantazjuje… - Opierasz się, ale tak naprawdę chcesz żebym cie dotykał… prawda ?
- wyszeptał dotykając językiem mojej szyi. Nie wiem czy tym razem chciał mnie
ugryźć, czy co…
-Spadaj… - prychnąłem zaciskając ząbki. Stałem się tak
czerwony jak chyba jeszcze nigdy przy przedstawicielu tej samej płci. Skąd on
może wiedzieć czego ja chce !?
-Może ci przypomnieć jak się napiłeś mój drogi i mruczałeś,
bym nie przestawał…. – zachichotał mi wprost do ucha, bo właśnie teraz spojrzałem
na niego zdziwiony, jednocześnie błagając by nie nawiązywał do tego tematu.
Rene jakby na to tylko czekał. Gdy z powrotem odwróciłem się w jego stronę:
wpił się w moje usta. Tak zachłannie, jakby nie chciał już nigdy się odsuwać.
Na początku opierałem się, ale potem.. to nawet nie było sensu. Rene już nie
zamierzał mnie tak kurczowo trzymać. Jedną rękę oparł teraz obok mojej głowy, a
drugą położył na moim policzku. – Wcale nie pragniesz mojego dotyku… - wystawił
język. Dotknął nim czubka mojego nosa, by za chwilę śmiać się jak jakiś
psychopata.
- Przymknij się. – syknąłem – I łaskawie podnieś mnie z
ziemi, bo nie mam na sobie nic poza bokserkami, i trochę mi zimno.
( Rene ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz