Sama zgoda by wystarczyła by mnie rozweselić, ale słowa Artiś... Jeszcze
nigdy nikt nie powiedział, że "picie ze mną nie jest takie złe".
Uśmiechnąłem się szerzej, jak nigdy dotąd. Zmniejszyłem odległość między
mną, a nią, zmniejszyłem i to znacznie. Rękoma objąłem dziewczynę, to
było coś zbliżonego do euforii.
- Is! - Tuliłem Artis. - To takie miłe!
- Uk-kyo, to troszeczkę boli...
- Och, przepraszam. - Nieco rozluźniłem uścisk. Nie miałem zamiaru
jeszcze jej puszczać. - Lepszej pańci nie mógłbym znaleźć. Jeśli się
postarasz, to może, ale to może jeden raz... Chociaż nie. To już by było
trochę za dużo za szklaneczki. Artiś! - Zapomniałem o tym co wcześniej
powiedziała i mocniej ją przytuliłem. - Teraz nie możesz mieć nikogo
innego. Uznam to wtedy za zdradę i nie byłoby już tam miło.
Złapałem za jej rączkę, którą położyłem sobie na głowie. Uśmiechnąłem się do niej i nieco się odsunąłem.
- Pogłaskaj. W końcu psy się głaszcze.
- No-no dobrze - uśmiechnęła się lekko i pogłaskała mnie po głowie.
Przyciągnęła do siebie swoje rączki i ruszyliśmy dalej. Na początku nie
mieliśmy jakiegoś konkretnego celu. Kiedy jednak sobie przypomniałem, że
Artis polubiła iceówkę (ba, nawet stwierdziła, że jest naszym
"ulubionym niebieskim płynem"), zaproponowałem wyjście do sklepu, a
później poszlibyśmy do mnie. Może jak tak jej posmakowała, to powinienem
ją nauczyć to robić. Tak to będzie dobry pomysł, a przynajmniej tak
myślę. Kupiliśmy trochę cukierków i wyszliśmy ze sklepu.
Otwarłem zamek i pchnąłem drzwi do przody, zapraszając Artis do środka.
Ruszyliśmy razem do kuchni, to chyba najlepsze pomieszczenie w moim
mieszkanku.
- No więc Artis, nauczę cię robić iceówkę.
Wyłożyłem na blat cukierki, spirytus, garnek i butelkę. Uśmiechnąłem
się, oparłem się o jakąś szafkę i zacząłem wydawać polecenia
prprzyjaciółce.
- To chyba pies powinien słuchać pani - zaśmiała się.
- Faktycznie, przepraszam.
Podszedłem do Is i pokazywałem co zrobić. Oczywiście to nie było nic
trudnego. Nalać wody do garnka, postawić na włączonej kuchence i
roztopić cukierki. Gdy tak się stanie, schłodzić powstany syrop i dolać
spirytus. Wymieszać i przelać do butelki.
- Dzisiaj napijemy się u mnie, dobrze? Tym razem ty zostaniesz na noc! -
Zacząłem się śmiać. Po chwili jednak przestałem i spojrzałem na Artis.
Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie. - To będzie nasza druga
noc, może tym razem uda się nam trafić do łóżka, albo przynajmniej na
kanapę. - Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. - Na razie jednak jest
dzień!
Na mojej twarzy z powrotem pojawił się uśmiech. Ruszyłem z nią do
salonu. Wygodnie usiedliśmy na kanapie. Zastanawiałem się o czym bym
mógł jeszcze pogadać z Artis. Wyciągnąłem ręce do góry i przechyliłem
się na bok. Upadłem, a moja głowa wylądowała na kolanach Artiś.
Spojrzałem kątem ola na twarz dziewczyny. Po chwili poczułem jak zaczyna
mnie głaskać. Jakie to miłe, nie musiałem jej mówić żeby zaczęła to
robić. Nie spodziewałem się, że bycie psem może być tak przyjemne. Jest
jednak duże prawdopodobieństwo, że jutro już tak myśleć nie będę.
- Ej, Is... Tak się zastanawiam od niedawna, tak od tej chwili. Czego tak naprawdę chcesz? Czego pragniesz? Co?
- Czego pragnę? Chwilę się zastanowię.
- Oczywiście, głupio by było odpowiadać na to pytanie bez żadnych
namysłów. Tym bardziej, że ja to biorę na serio. - Uśmiechnąłem się. -
Zanim jednak odpowiesz i zaczniesz nad tym myśleć... Chciałbym czegoś
spróbować.
- O co chodzi, Ukyo?
Podniosłem się do siadu. Dłonią odgarnąłem włosy padające mi na oko i
zbliżyłem się do Artis. Uśmiechnąłem się lekko do niej. Złapałem za
kosmyk jej włosów i najzwyczajniej zacząłem się nim bawić. Zawsze mnie
zastanawiało co takiego ciekawego jest w długich włosach. Poza tym moja
przyjaciółka nie wydaje się należeć do tych, które by się wściekły za
takie coś jak zabawa jej włosami. Wydawać się może, że miałem to na
myśli od samego początku, a jednak. Tak naprawdę chciałem zrobić coś
innego, ale chyba nie byłem wtedy jeszcze na to zdecydowany całkowicie.
- Miękkie... Takie miłe w dotyku - powiedziałem. - Pewnie musisz mieć z
nimi problem, w końcu są bardzo długie. - Przeniosłem rękę z włosów na
jej policzek, po chwili dołączyłem drugą. - Czy obraziłabyś się na mnie
gdybym kontynuował "to"? - Zaśmiałem się. Przybliżyłem twarz do jej
twarzy i czekałem na jej odpowiedź.
Artis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz