Wyrzucił odłamki dmuchanego szkła do kosza i trzepnął rękoma. Zerknął na chłopaka i westchnął ciężko. Podszedł do niego, szarpnął lekko za ramię. Podniósł mu podbródek, zmuszając by na niego spojrzał. Wzrok Rick'a był bardzo obojętny.
- I co ja mam z tobą zrobić?- mruknął cicho, puścił go i odwrócił się plecami.
Skrzyżował ręce na piersi i utonął we własnych myślach. Nie zna go, ale jednak nie jest na tyle okrutny, by go tak zostawić, a może jednak...
- Jeśli masz tu zostać, to przynajmniej powiedz jak masz na imię- odezwał się. Pewnie chłopak już mówił jak ma na imię, ale ostatnio nikogo nie słucha.
Oparł się o blat kuchenny i wyczekiwał odpowiedzi. W międzyczasie mógł dokładniej przyjrzeć się szatynowi. Piwne oczy, pogardliwe spojrzenie. Nie wyższy od Rick'a. Nie wyglądał jakoś specjalnie... interesująco.
-Deava- odpowiedział w końcu.
Set skinął głową. Otworzył lodówkę, a z niej wyjął dwa piwa. Podał jedne dla nowego znajomego i lekką ręką wskazał na kanapę. Przeszli do salonu. Wzrok Deavy skierował się na pęknięty telewizor.
- Wkurzyłem się- powiedział jak gdyby nigdy nic i wzruszył ramionami.
Przysiedli na kanapie i otworzyli napój. Rick wziął sporego łyka. Wypili w ciszy, chłopak wyjął dla Deavy poduszkę i koc i rzucił mu na kanapę. Sam poszedł do swojego pokoju, gdzie zamknął się. Przebrał się i walnął na wygodne łóżko. Momentalnie zasnął.
<Deava? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz