poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Ukyo - C.D Nanami

Wyprostowałem ręce i westchnąłem. Spojrzałem na Nanami, która powoli układała się do snu. Pewnie czeka, aż po prostu ją zostawię i dam jej spać w kącie. Troszeczkę źle się z tym czuje. W końcu... Nie, nie rozumiem tego i chyba nie chce tego zrozumieć.
- To trochę wygląda jakbym cię uderzył czy coś w tym stylu... Może jednak? - zapytałem. Dziewczyna pokręciła przecząco głową. - Chociaż kocyk ci przyniosę?
- Naprawdę nie trzeba.
- Ech, czuję się troszeczkę urażony tym faktem, że odmawiasz. Myślisz, że kąt jest wygodniejszy od łóżek w ośrodku?
- Mi jest tu po prostu wygodnie, nie musisz się martwić...
- To naprawdę źle wygląda...
Spuściłem głowę na znak "poddania się". Ruszyłem do cudownej szafki z kocami, rzuciłem jednym w stronę dziewczyny. Niech przynajmniej ma czym się przykryć. Z resztą może sobie brać co chce, niech czuje się jak u siebie w domu. W końcu skoro jestem, aż tak złym gospodarzem, że mój gość woli spać w kącie, to niech już sam sobie tutaj radzi. Nie żebym był chamski czy leniwy... Wprowadzenie samoobsługi w moim apartamencie nie jest, aż tak złe. Podrapałem się po głowie i ruszyłem do swojego pokoju. Nie chciało mi się już myć, było i tak późno. Poza tym to byłoby trochę nie fajnie. Nanami biedna by nie miała za bardzo jak wziąć prysznica, bo nie ma ubrań na zmianę. Moich by z resztą nie chciała wziąć i wątpię, żeby cokolwiek jej spasowało. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
Obudziło mnie tłuczenie się po pokoju Stoaty'ego. Jak zwykle nie mógł poszanować tego, że chciałbym sobie dłużej pospać. Powoli podniosłem się na rękach i spojrzałem na zegarek, który wisiał na ścianie. Jedną dłonią przetarłem sobie twarz i wstałem. Niemrawo wyszedłem z pokoju i ruszyłem do kuchni. Nanami wciąż spała, ale małe kociątko już nie. Yuki... No nie? Wyciągnąłem kolejną miskę, znowu nalałem mleka kotkowi. Tamto musiało mu się skończyć. Kiedy maluszek zaczął pić, kilka razy pogłaskałem go po główce. Gronostaj, który normalnie powinien żywić się małymi kręgowcami i owadami, jak zwykle domagał się ciastka. Czasami jest mi naprawdę szkoda wydawać pieniądze by zapewnić mu ciastka każdego ranka. Gorzej jak żąda czegoś słodkiego po południu. Po chwili usłyszałem kroki. Oho, wstała już. Czyli nie wyrobiłem się z przygotowaniem śniadania... Przynajmniej dla niej. Zrobię kakao i jakieś kanapki do tego. Nanami niebawem pojawiła się przy wejściu do kuchni. Uśmiechnąłem się do niej.
- Doberek - powiedziałem. - Śniadanko zaraz będzie. Raczej nie będzie jakoś bardzo smaczne, ale nie będzie też takie złe jakby się mogło wydawać.
Przytaknęła głową i wróciła do salonu, w którym spędziła noc. Mogłem ją uprzedzić, że troszeczkę sobie na nie poczeka. Kakao nie może być zimne, a kanapki trzeba zrobić z dokładną precyzją. Jeśli będzie inaczej... To nie będzie śniadanie. Chcąc nie chcąc, musiałem się za to zabrać. Zasygnalizowałem już dziewczynie, że zaraz ma być śniadanko, a więc nie wypada teraz po prostu to rzucić i iść raz jeszcze spać. Udało mi się zrobić kanapki i kakao. Zaniosłem wszystko do salonu. Położyłem to na stoliku i usiadłem obok dziewczyny.
- Później, możemy wybrać się na wspólny obiad - zaśmiałem się. - Smacznego!

Nanami? Trochę takie przyspieszone i za to przepraszam :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope