Uchyliłam powieki czując w nozdrzach delikatny odór spalenizny.
Podniosłam się z wygodnego łoża ''śmierci'' i stawiając stopy na zimnej
posadzce przeciągnęłam niewidocznie swoje gibkie ciało. Założyłam kapcie
i powlokłam się w stronę okna, które wcześniejszego wieczoru zostawiłam
otwarte. Tam smród był jeszcze bardziej wyraźniejszy. No tak,
pomyślałam, cholerny sąsiad z góry znów coś przypalił. Jak ja nie znoszę
kiedy dzień w dzień czuję spalone mięso albo jeszcze gorsze świństwo.
Nie mogę potem wywietrzyć żadnego z pokoi, ale cóż. Na takie rzeczy
trzeba być po prostu uodpornionym, dlatego też nie zwracam zwykle na to
uwagi. Otworzyłam szafę obok i zabierając kolejny czarny komplet z mojej
kolekcji udałam się do łazienki. Odkręciłam kurki pozwalając chłodnej
wodzie spłynąć po moim nagim ciele. Tylko w ten sposób mogłam uwolnić
się od codziennej rutyny, chociaż czynność ta należała do jednej z nich.
Patrzyłam pustym wzrokiem w lustro naprzeciwko i uniosłam dłoń
zaciskając ją mocno na szyi. Zawsze byłam dość silna, aby wytrzymać to
co przyniósł mi los. Zacisnęłam powieki, a przed oczami ujrzałam to co
się wydarzyło kilka lat wcześniej.
''Stałam w cieniu budynku patrząc jak żołnierze biegają po pustych,
ciemnych ulicach miasta. Szukają mnie, przebiegło mi przez myśl, to ja
byłam ich obiektem. Niewidocznie wykrzywiłam usta w niemym uśmiechu.
Doskonale wiedziałam co zrobią kiedy mnie znajdą. Perspektywa ta była
przyjemna i wpłynęłaby na moją korzyść. Nie mogłabym jednak na to
pozwolić, związałam przysięgę. Dzień, w którym zdradziłam i zostałam
zdradzona przypieczętowała mój dalszy los. Nie, wcale nie miałam na
myśli zawarcia kontraktu z arcaną, lecz to co odkryłam kiedy przejęłam
ją w posiadanie. Cały świat, który był u mych stóp, wszystko co mi
mówili było perfidnym kłamstwem. Matka, ojciec, wujek, kuzyn,
rówieśnicy, a nawet mój brat. Żyłam w rodzinie oszustów i morderców, dla
których nic nie liczyło się tak jak dobicie do celu. Rodzinny
interesik, który pozbawił życia wiele istnień oraz wolności miał wkrótce
pozostawić piętno również na moim losie. Nie, zaraz.. już to zrobił.
Nie mogłam uwierzyć jak bardzo zmieniło się moje życia. Wtem moje
rozmyślania przerwał czyiś oddech na karku. Nie musiałam się odwracać,
by wiedzieć kto to jest. Przekręciłam się do tyłu i położyłam lodowatą
dłoń na bladym, teraz koloru soczystej maliny policzku. Chwilę
przypatrywałam się dużym, ciemnym oczom, które tak znakomicie uwodziły
każdą kobietę. Na mnie jednak nie działał ten urok, byłam odporna na
takie rzeczy. Wystarczyła tylko chwila, bym mogła dostrzec w nich
głębokie pożądanie. Nie czekając wpiłam się w mokre usta przygniatając
mężczyznę do marmurowej ściany. To co robiłam nie było jednym z
najobrzydliwszych rzeczy z jakimi dotąd miałam do czynienia. Było jednak
pozbawione jakichkolwiek emocji z mojej strony, krył się za tym jedynie
czysty cel. Niezauważalnie wyjęłam z tylnej kieszeni spodni strzykawkę z
przygotowanym wcześniej płynem czym prędzej wbijając w tylną część szyi
ofiary. Ześlizgnęłam się z omdlałego ciała i przyprowadzając do ładu
wyszłam na środek ulicy.''
Powróciłam do rzeczywistości. Otworzyłam oczy i znów wpatrywałam się
zamglone lustrzane odbicie. Spostrzegłam na nim strużkę krwi cieknącą
powoli z lewej partii szyjnej po ramieniu, piersi i brzuchu schodzącą
coraz niżej w dół. Rozluźniłam uścisk prawej ręki, na których pojawił
się delikatny czerwony ślad. Wyszłam z kabiny, owinęłam się w ręcznik i
bez pośpiechu ogarnęłam swoje ciało.
Wychodząc włączyłam telewizor na kanale z wiadomościami, podgłosiłam i
ruszyłam do kuchni. Wróciłam po niecałej minucie niosąc w ręku miskę z
mlekiem i płatkami. Muskałam łyżką chropowatą powierzchnię raz za razem
unosząc ją w górę to w dół, gdy nagle zawisła w powietrzu. Wyszukałam
ręką pilota włączając dźwięk na maksymalny. Po niecałej chwili
przyciszyłam go ponownie. No, no, no. Mechanicznie zaawansowane
zagrażające życiu arcany wypadły spod kontroli naukowcom. Szczerze
powiedziawszy, można było się tego spodziewać. Nie umieją dobrze
przypilnować swoich wytworów, a potem cała odpowiedzialność spada na
nas, arcany. Olałabym tą sprawę, jednak gdyby nie to, że już dawno nie
miałam okazji się zabawić postanowiłam wziąć w niej udział. Aby
unieszkodliwić robota musiałabym najpierw zdobyć informacje o nich, a
tym zajmę się dzięki mojej zaawansowanej technologicznie pracowni.
Problem jednak leży w ''składach''. Nigdy nie miałam dobrych kontaktów z
pozostałymi członkami RC, a wręcz nie miałam okazji wymienić krótkiej
rozmowy nawet z jednym z nich. Westchnęłam głęboko, po czym zgasiłam
telewizor i odniosłam miskę z powrotem do kuchni. Otworzyłam na rozszerz
drzwi balkonowe wdychając dawkę świeżego powietrza, co było jedynym
plusem życia tutaj. Już miałam wchodzić z powrotem, kiedy kątem oka
dostrzegłam bezbarwny płyn lejący się z górnego piętra w dół. Sąsiadek
chce się zabawić? Niech będzie. Weszłam na barierkę, podskoczyłam i
chwytając się górnej poręczy zrobiłam fikołka bezgłośnie lądując na
balkonie powyżej. Wyjęłam nóż z pochwy jednym zgrabnym ruchem oplatając
go wokół szyi mojej ofiary.
-No witaj.Chcesz się zabawić?-szepnęłam tajemniczo, po czym dodałam już nieco ostrzej-Nie wierć się tak to może cię puszczę.
<Ktosiu? Sorry, brak weny. I proszę nie pisz niczego ''żałosnego'', najpierw czytnij sobie charakter. c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz