Całą noc wierciłam się, kręciła, rzucałam po łóżku. Dlaczego
tak ciężko było mi spokojnie spać, skoro Heaven był obok ? A może go znowu nie
było ? Odsunął się pewnie jak zwykle po większej kłótni. I chociaż wszystko
było okey to on nadal się odsuwał. Jak miało być w takim wypadku dobrze. Wstałam gdzieś koło godziny 5. Heaven jeszcze
spał. Pewnie ciężko u było zasnąć w nocy. Normalnie nie wstawałam o tak
wczesnych godzinach. Jeszcze w piżamie powlokłam się do ciemnego salonu. Zima…
to przez nią jest tak ponuro i ciemno. Podeszłam do dużego okna i dotknąłem
malutkimi paluszkami szyby. Zaparowała od mojego ciepłego oddechu. Mój stan psychiczny
znacznie się pogorszył. Moje uczucia zaczęły wychodzić spod kontroli. Już dawno
to zauważyłam, ale mimo wszystko nie potrafię tego zmienić. Heaven wstał koło
6. Też wcześnie. Chyba już wytrzeźwiał bo wyglądał jeszcze gorzej niż wczoraj.
Usiadł na kanapie mówić tylko ciche „Cześć”. No o co mu chodzi ? Podeszłam do
tyłu do kanapy i załączyłam mu ręce na szyje, delikatnie go obejmując.
-Kac morderca ? – szepnęłam mu na uszko lekko się
uśmiechając. W tym też czasie on prychnął i powiedział że mam przestać. Bardzo
szybko podniósł się z kanapy i poszedł do kuchni. Ciekawe w jakim celu skoro i
tak nie umie gotować. Tak chce się do niego zbliżyć, ale nie potrafię. On cały
czas mnie od siebie odpycha. Powolnym krokiem skierowałam się do kuchni.
Stanęłam w drzwiach w lekkim rozkroku i spojrzałam w ziemie zasłaniając tym
samym poobijaną twarz. – Heaven… - westchnęłam cicho bez jakichkolwiek emocji.
Po prostu wszystkie ze mnie wyparowały. Chłopak odwrócił się tak by móc na mnie
spojrzeć z tego co widziałam. W końcu zacznie mnie słuchać. – Dlaczego się ode
mnie odsuwasz ? – szepnęłam lekko otwierając usta. – Czy dotykasz mnie tylko
wtedy kiedy sam tego potrzebujesz ? Kiedy ty chcesz się zabawić….
Kiedy to powiedziałam, jego źrenice zmniejszyły się ze
zdziwienia. Podniosłam spojrzenie tylko po to by sprawdzić jego reakcję. „Kocham
cie” to takie puste słowa. Chyba przestanę wierzyć w miłość. Odwróciłam się i
już chciałam iść do innego pomieszczenia kiedy ty on w końcu ruszył się i
złapał mnie za dłoń.
- Wiem, że to tak wygląda, ale nigdy nie chciałem, żebyś tak
pomyślała. Ja po prostu boje się…. Że znowu coś zrobię nie tak. Nie chce cie
już krzywdzić. Nienawidzę samego siebie za to co ci zrobiłem… za wszystko. Im
bardziej się staram tym bardziej wszystko idzie się pieprzyć…
-Jasne… - po wysłuchaniu jego słodkiej przemowy i tak
stwierdziłam, że to kolejne puste słowa z jego strony. Przestałam już słuchać
tego, bo jego słowa za bardzo mnie urzekały. Wierzyłam we wszystko co mi powie.
– Zrobiłam ogromny błąd zakochując się w tobie… - wyrwałam z jego uścisku dłoń.
Musiałam go tym zranić ba stanął jak sparaliżowany. Niestety ja zawsze mówiłam
prawdę i tak jak zależało mi na tym by najpierw naprawić nasze relacje to teraz
chciałabym, żeby to on postarał się o to bym nie odeszła. Heaven chwile stał
nieruchomo i jakby zadrżał. Jego nogi ugięły się i zaraz upadł na kolana. Zmiana
roli ? Pamiętasz jak to ja siedziałam na ziemi zalewając się łzami ? Ty wtedy
stałeś jak słup i próbowałeś mi cokolwiek tłumaczyć. Stałeś i nawet nie śmiałeś
podejść by mnie przytulić. Mam pytać kiedy będę chciała cie dotknąć…? – mój wyraz
twarzy był taki obojętny, chociaż tak naprawdę pękało mi serce. Kochałam tego
debila, a on nawet nie potrafił mnie przytulic kiedy to było konieczne. Moje
oczy straciły cały blask, były puste. – Chciałbyś bym teraz przyszła i cie
przytuliła prawda ? Bo jesteś w rozsypce. Bo cierpisz. Tak samo jak ja kiedy
się ode mnie odsuwasz. Kiedy mnie uderzyłeś. Kiedy jesteś tak cholernie
zapatrzony sobą, że nawet nie widzisz jak cierpię. Pragniesz mojego dotyku i
zawsze go otrzymywałeś…
W tym momencie uświadomiłam sobie że już starczy. On również
był w kiepskim stanie emocjonalnym. Na tyle że cały się trząsł i nie chciał
podnieść głowy. Odwróciłam się na pięcie i zarzucając włosami wyszłam do
sypialni. Wzięłam ciuszki i przebrałam się. Nie chciało mi się nawet dzisiaj
czesać włosów. W dodatku od ładnego tygodnia nie brałam tabletek na Anemie,
przez co strasznie kręciło mi się w głowie przy najmniejszym wysiłku czy
stresie. Zdenerwowanie też zrobiło swoje, na tyle że traciłam czasami grunt pod
nogami. Oparłam się o ścianę w sypialni
i z ciężkim oddechem zsunęłam się po niej siadając teraz na podłodze. Normalnie w takiej sytuacji kiedy już nie mam
siły się podnieść powinnam kogoś zawołać, ale … kogo ? Skoro nawet na Heaven’a
nie mogłam liczyć …
( Heaven ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz