niedziela, 26 lipca 2015

[QS Team 1] Od Rene[+12]

Odpoczynek? Chillout? Ha wsadźcie se to w dupe. W tym ośrodku nie ma czegoś takiego, już nad ranem mężczyźni w czarnych przebraniach wparowali mi do pokoju i zaczęli podnosić z łóżka. Powiedzieli coś tam,że mam się ubrać, ogarnąć.
- Ale chociaż kołderkę... - jęknąłem machając rękami, nadal jeszcze zaspany, gdy wyszedłem z łazienki. Wynieśli mnie z pokoju, a potem postawili i "Won na własnych odnóżach" przez ten korytarz za nimi. Przewróciłem oczami, ale wreszcie jak się ruszyli tak poszedłem i ja.
- Jak dla Księcia to powinniście przynieść jakiś tron.. - westchnąłem drapiąc się po karku. Jeden z nich kikutnął mnie w bok łokciem rzucając mi takie spojrzenie jakbym miał za chwilkę umrzeć. Przewróciłem tylko oczami i poszliśmy dalej. Po jakichś piętnastu minutach przeszliśmy w nieco bardziej zniszczoną część laboratoriów. Zauważyłem przez pęknięte okno ruch, szybki, nieprzewidywalny wprawiając w lot najprawdopodobniej sprzęt naszych doktorków.Weszliśmy do jakiegoś zamkniętego pomieszczenia. Przekręciłem głowę obserwując inne osoby. Trzech mężczyzn i dziewczynę. Uśmiechnąłem się machając do tego ze szwami i siwymi włosami. Niestety nie odpowiedział na mój przemiły gest więc odwróciłem się z powrotem do drzwi, przez które zostałem wprowadzony. Okazało się, że do środka wszedł naukowiec w białym kitlu (jakby to nie było rutyną :") ) przemówił od razu po tym jak poprawił okulary z cienkimi oprawkami.
- Zostaliście tu przyprowadzeni po to, aby naprawić kilka szkód... Stworzonych jak pewnie się domyślacie przez nas - mruknął poprawiając po raz kolejny okulary, wyraźnie był zestresowany, krople potu spływały mu po czole.
- Same kłopoty z tymi badaniami - mruknął mężczyzna z siwymi włosami. Uśmiechnąłem się na to oraz jeszcze po zobaczeniu min pilnujących naukowca facetów. Wyraźnie zgadzali się z tym co powiedział przedmówca. Wydało mi się to wprost komiczne, naukowcy..Wprost idealny ośrodek a było tyle "niedomówień" związanych z tymi badaniami. Nie wszystko zawsze idzie jak po maśle, ale zdając się na tak wysoki poziom można by było zapobiec takim wydarzenio...A no tak! Ja zapomniałem! Przecież to właśnie my - te niby naturalne arcany jesteśmy od tego żeby naprawiać ich błędy i ewentualnie zginąć. Ci ludzie są niemożliwi..Tak szastają ludzkimi życiami, jakby o było coś podrabialnego. I najwyraźniej tak jest skoro tworzą jakieś tam Omicrony (jak już zdołaliśmy się dowiedzieć po wyjaśnieniach białego kitla). Odwróciłem się więc do mojej drużyny. No tak, bo jakoś wyszło, że jestem kapitanem. Nie wiem czemu, ale no co poradzę.
- Doktorek powiedział, że mamy ustalić z innymi drużynami z jakim blaszakiem walczymy - uśmiechnąłem się - To z jakim chcielibyście walczyć wy? Dostaliśmy krótkie ich opisy..
- Jak oni się postarali - mruknęła brązowowłosa dziewczyna zerkając na kartki, popatrzyłem na nią z uśmieszkiem, bo wyczułem tę ironię. Ah.. CUDOWNE ME TOWARZYSTWO !! ^^
- Tak. Mi też się tak wydaje - westchnął jak już zdążyłem się dowiedzieć Rick - Chyba coraz lepiej wychodzi im wymyślanie eksperymentów kończących się fiaskiem - dodał biorąc kartkę od Takako. Podniosłem wzrok na pozostałą dwójkę, jeden uśmiechał się niczym wariat (zupełnie jak ja) a drugi miał minę jakby codziennie obchodził stypę lub stał nad grobem.
- No to po zapoznaniu się z różnymi rzeczułkami może spotkamy się z inną grupą? - zaproponowałem.
(Moja kochana grupa? Abo może inna jakaś jeszcze nie kochana, ale zapewne nie za długo tak pozostanie )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope