wtorek, 4 sierpnia 2015
Od Natsume
Wstałem tak jak zwykle, wcześnie. Telefon wskazywał dokładnie godzinę 6:15 to i tak o 15 minut później niż zwykle. Usiadłem na łóżku i zwiesiłem głowę, nie miałem na nic siły. Nie po tym, co działo się ostatnio. To wszystko związane z Mary po prostu wykańczało mnie psychicznie. Zasłoniłem sobie jedną dłonią prawe oko, zagryzając wargę. Po raz pierwszy od dawna czuję się taki bezradny, ostatnio na dodatek targają mną emocje. Odczekałem kilka minut, żeby się uspokoić. Musiało to wyglądać tak, jakbym się przebudził z okropnego koszmaru. Wstałem, zrzucając praktycznie całą kołdrę na podłogę, poprawię później i tak nie będę miał gości. Wyjąłem ubrania na przebranie i poszedłem pod prysznic, przyda mi się coś na rozbudzenie. Kiedy zimne strumienie wody spływały po moim karku i obmywały bose stopy, mogłem trzeźwo myśleć. Jednak nie można tak przecież wiecznie, w końcu zakręciłem wodę i wyszedłem spod prysznica. Założyłem na siebie luźne, dresowe spodnie i białą koszulkę. Kiedy miałem już zacząć suszyć włosy, ktoś zacząć pukać do drzwi. Kogo niesie o takiej godzinie? Otworzyłem drzwi z ręcznikiem na głowie, nie zaglądając nawet przez wizjer kto to mógł być. Okazał się to być jakiś naukowiec, za nim w tyle korytarza stała dziewczyna o długich włosach, wyraźnie była czymś zakłopotana. Zdziwiony przyjąłem swojego gościa do środka, kiedy wszedł jeszcze przez chwilę trzymałem drzwi czekając aż ta dziewczyna wejdzie. Nie wykonała jednak żadnego ruchu w kierunku drzwi tak więc powoli je zamknąłem.
- O co chodzi? - zapytałem niepewnie, głos mi przy tym lekko drżał
- Widzisz - knypek o pokaźnej posturze rozpoczął swoje przemówienie - Ta oto dziewczyna, która stoi za drzwiami jest naszą nową Sigmą. Jednak nie ma jeszcze zielonego pojęcia o tej placówce, jako iż jesteś jednym z naszych pierwszych tego typu... projektów postanowiliśmy ci poddać ją pod opiekę. Zamieszka u ciebie na parę dni, a ty w tym czasie ją zaznajomisz z ośrodkiem.
- Słucham? - zapytałem takim tonem, jakbym się przesłyszał.
- Sprzeciwiasz się? - zapytał poważnym tonem.
Pokręciłem głową, jednak nie takie były moje odczucia. Okej, mogę ją oprowadzić ale co to za pomysł z mieszkaniem u mnie? Pierwsze słyszę, ale jeśli to tylko na parę dni?
- W takim razie świetnie - naukowiec wyszedł i zaraz na jego miejscu pojawiła się dziewczyna, widocznie nie podobał jej się ten pomysł tak samo jak mnie.
- Przepraszam za kłopot...
Nie byłem w obecnej sytuacji nic z siebie wydusić, więc tylko przytaknąłem odwracając wzrok. Błagam, żeby Mary nie przyszło na myśl tylko tutaj wpadać. Błagam, błagam, błagam... Spojrzałem ukradkiem na dziewczynę, jest całkiem ładna. Podobnego wieku co ja i wzrostu... niestety, jak widać to kolejne potwierdzenie na to, że jestem niski. Staliśmy tak w ciszy, ciszy która z każdą sekundą stawała się przytłaczająco ciężka. Odczuwałem jakby wielki kamień został przywiązany do mojego gardła i ciągnął mnie w dół. Przełknąłem z trudem ślinę, zdobywając się na chociażby jedno zdanie.
- Jestem Natsume Takashi, czyli teraz będziemy współlokatorami...miło cię poznać...?
- Heavenly Skyler - powiedziała dziewczyna unikając mojego spojrzenia, dwie szare myszki to nas dobrali...
- Szczerze powiedziawszy... sam jestem zdziwiony twoją wizytą więc nie wiele mogę Ci zaoferować. Co prawda posiadam tutaj coś w rodzaju pokoju gościnnego... ale no sama rozumiesz - dodałem cicho
- Wystarczyłaby mi kanapa...
Uśmiechnąłem się, chociaż tak naprawdę miał to być grymas który po prostu miał za zadanie ukryć moje rosnące zakłopotanie. Na domiar złego, musiał pojawić ten obrzydliwy kot. Kiedy tylko zobaczył Heavenly zatrzymał się i wybuchnął śmiechem, dziewczyna spojrzała nieco zmieszana na kota który okazał się być jakimś dziwnym, gadającym stworem.
- Natsume znowu sprowadza panien... - kot nie dokończył ponieważ sparaliżowałem go znakiem. Tego mi jeszcze potrzeba, żeby w pierwszej minucie jej wszystko wyśpiewał, przebrzydły sierściuch.
- Przepraszam za niego... może być dla ciebie opryskliwy, ale po pewnym czasie przestanie - powiadomiłem dziewczynę "odmrażając" kota. Jakby na potwierdzenie moich słów prychnął i zniknął.
(Heavenly?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz