Chyba za mocno uderzyłem w tą postać, a dokładniej rzecz biorąc to w dziewczynę, która była ode mnie wyższa. Jednak jakoś udało mi się złapać białowłosą, muszę przyznać, że jak na jej wzrost to była strasznie lekka. Postanowiłem przenieść ją w inne miejsce, w miejsce w którym kiedy odzyska przytomność będę mógł ją przesłuchać. Przecież jak na razie jest moją jedyną podejrzaną w kwestii morderstwa tej biednej dziewczyny. Zaniosłem ją do jednego z wolnych apartamentów Sigm, raz żeby nikt mi nie przeszkodził a dwa, że nie chciałem jej umiejscawiać w moim apartamencie. Madara, który nagle postanowił się zjawić, przyglądał się dziewczynie zaciekawiony, obserwując z bezpiecznej odległości. Gdyby tylko tam był ze mną, od razu bym ją złapał. Nie wiem, ale wydaje mi się, że to nie ona. Tamta postać była niższa i miała maskę... Nie zdążyłem zastanowić się już nad niczym innym, ponieważ dziewczyna się ocknęła. Zamrugała swoimi wielkimi, niebieskimi oczyma rozglądając się niespokojnie po pokoju. Kiedy mnie zauważyła pisnęła i spróbowała wstać, jednak była unieruchomiona przez znak. W efekcie upadła na podłogę drętwa jak kłoda, westchnąłem i odwołałem znak. Kiedy poczuła, że znowu może się ruszać bez namysłu wstała i rzuciła się w kierunku drzwi. Drogę zagrodził jej Madara pod postacią ogromnego lisa, warknął pokazując swoje długie, ostre kły. Białowłosa nie wiedziała teraz co ma zrobić, czuła się najwyraźniej jak w potrzasku, ponieważ przenosiła swój wzrok co chwilę z Madary na mnie i ze mnie z powrotem na Madarę.
- Siadaj to nic Ci nie zrobię - postarałem się o to, żeby mój głos był stanowczy i przekonujący.
Dziewczyna wycofała się do tyłu, szukając ręką oparcie krzesła, kiedy je znalazła usiadła, nadal nie spuszczając z nas wzroku. Zupełnie jakby myślała, że zaraz się na nią rzucimy. A przecież to nie ja jestem tutaj mordercą...
- Powiedz mi... co robiłaś tam obok latarni o tej godzinie? - zapytałem jak na razie zbaczając z tematu morderstwa.
- Po prostu sobie stałam... ale przecież to ty we mnie wbiegłeś! I obezwładniłeś i na dodatek tutaj zaciągnąłeś!
- Nie kłam - zmrużyłem oczy ignorując jej pytanie - w miarę możliwości postaram się ci pomóc, jednak wpierw musisz się czymś ze mną podzielić...
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nad tym co powiedziałem, jednak ostatecznie posłała mi nieufne spojrzenie i uznała że nic mi nie powie, ponieważ nie wie z kim na do czynienia. Czy musiało dojść aż do tego? Żebym był zmuszony opowiadać o sobie i o tym co mi się przytrafiło komuś nieznanemu? Komuś kito może tylko udawał i tak naprawdę chciał mnie wykończyć? Westchnąłem jednak i przeczesałem palcami włosy które po chwili znowu opadły mi na oczy.
- Jestem Natsume. Natsume Takashi... Sigma - dodałem niepewnie, jakoś nie lubiłem o tym wspominać inni traktowali nas dosyć dziwnie - Przypadkiem znalazłem się na miejscu zbrodni, dziewczyna jakiś czas temu została zamordowana na swoim balkonie, zdążyłem tylko zauważyć jak zamaskowany sprawca wybiega z jej mieszkania. Powiedz, co mam o Tobie myśleć kiedy po kilku minutach pościgu natrafiłem właśnie na Ciebie? Nikogo innego nie było w pobliżu, więc, zapytam jeszcze raz - Co robiłaś obok latarni o tej godzinie? - przybliżyłem się do niej, w takich sytuacjach przestawałem być nieśmiały, moje zachowanie potrafiło podchodzić pod chamskie.
- Widziałeś ją!? - zerwała się łapiąc mnie za koszulkę, Madara warknął jednak nie wykonał żadnego ruchu póki nadal dychałem - Ona chciała mnie zabić! A kiedy uciekła z mojego apartamentu, pobiegłam za nią... były tam te zwłoki... znowu za nią pobiegłam, oparłam się o latarnię, żeby odsapnąć a potem to już wiesz...
''Ona nie kłamie. Czuję jej strach''
Spojrzałem ukradkiem na Madarę który przytaknął jakby na potwierdzenie swoich telepatycznych słów. To wszystko było dziwne. Z tego wynikało, że sprawca musiałby ponownie wrócić na miejsce zbrodni... ale po co? No chyba, że na miejscu znajduje się coś co mogłoby niekorzystnie wpłynąć na sytuację mordercy. Tylko tyle na to wskazuje. Przecież bez powodu nie powróciłaby tam... w dodatku ze słów białowłosej to kobieta.
- Jak masz na imię? - odsunąłem jej ręce od siebie pytając spokojnie.
- Inoue... Inoue Mitsui... - zrobiła wielkie odstępy, tak jakby zastanawiała się nad tym, nie była pewna. Jednak jedno mogę stwierdzić, było to raczej spowodowane strachem. Po prostu się bała i nie jest to nic dziwnego w takiej sytuacji, przecież prawie została zamordowana. A potem jeszcze to ciało, ciało które nie byłoby w takim stanie gdyby Inoue wcześniej zginęła.
- Inoue... sadzę, że powinnaś o tym wszystkim zapomnieć, wszystkim się zajmę...
- Oszalałeś!? - oburzyła się - Zresztą jak mam niby o tym zapomnieć!? Jestem w to tak samo zamieszana jak i ty!
Co za uparta dziewczyna, jakby nie mogła po prostu zrozumieć, że obowiązkiem Sigm jest sprzątanie takich właśnie bałaganów. Zamiast tego pcha swój blady nosek, w tą niebezpieczną sprawę.
- Co, oczekujesz ode mnie, że pozwolę ci w tym uczestniczyć? - prychnąłem podsuwając się pod ścianę w celu oparcia się o nią. Kiedy dziewczyna przytaknęła, powstrzymałem się od wybuchu, to przecież nie w moim stylu. - A rób co chcesz, tylko potem mnie nie nawiedzaj po tym jak ktoś cię znajdzie z poderżniętym gardłem.
- Taka sytuacja nie będzie miała miejsca... to co, idziemy zawiadomić naukowców o tym całym zdarzeniu?
- Tak by było najprościej, jednak chcę się przyjrzeć temu miejscu, zanim oni wetkną tam swoje paluchy... Z tego wszystkiego wynika, że możemy tam jeszcze spotkać mordercę. Byłaś na miejscu zdarzenia pierwsza, sprawca wybiegł. Po kilku minutach znalazłem się tam też ja, również spotkałem sprawcę. Nie sądzisz, że jest to dziwne? - przekręciłem głowę.
Inoue wszystko to analizowała w swojej główce, ja również widziałem mało logicznych wytłumaczeń w tej sytuacji. Jaki normalny sprawca, wracałby w miejsce mordu, no nikt.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę do apartamentu zamordowanej - zgarnąłem sobie kota na ramię i jeszcze przez chwilę spoglądałem w niebieskie oczy dziewczyny
(Inoue? To co idziemy tam?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz