Inoue
uniosła powieki. Otaczała ją głucha cisza. Dziewczyna leżała na czymś
miękkim i wygodnym, a wokół roztaczał się niezwykle przyjemny zapach. W
pokoju było ciemno, ale gdzieniegdzie można było dostrzec dzbanuszki, ze
spalającymi się jasnymi płomyczkami kadzidełkami. Nie dawały one
dostatecznie dużo światła, by Falka mogła dokładnie przyjrzeć się
wnętrzu. O dziwo czuła się znacznie lepiej, a podczas omdlenia nie miała
żadnych ataków Arcany, ani koszmarnych, niezrozumiałych wspomnień.
Podniosła dłoń i ziewnęła dyskretnie. Zapach jakby ją otumaniał,
zachęcał do dalszego odpoczynku... Białowłosa przetarła dłonią powieki i
odrzuciła ciepłą kołdrę. Przerzuciła nogi na brzeg łóżka i usiadła.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, co wcześniej się zdarzyło. Została
napadnięta, ktoś jej pomógł, zemdlała... Ale... Gdzie teraz się
znajduje? Rozkład drzwi i sama sypialnia były inne niż w podstawowych
apartamentach Naturalnych Arcan. Lekko zaniepokojona położyła swoje bose
stopy na chłodnych panelach. To nie mógł być przecież budynek
szpitalny... Inoue zastanowiła się głęboko. Mieszkanie Sigm, Delt? Nigdy
w nich nie była, więc nie widziała, jak wyglądały. Ale co robiłaby w
budynku na drugiej połowie Rimear, bardzo oddalonej od miejsca całego
zajścia? Hmmm... Falka wstała, podtrzymując się jakieś szafki. Wciąż
była słaba i kręciło jej się w głowie. Dostrzegła sączące się zza
jednych z drzwi światło i postanowiła sprawdzić, co się za nimi kryje.
Dopiero teraz wyłapała jakieś dziwne, przypominające warkot dźwięki z
tamtej strony. Przygotowana na najgorsze, drżącą ręką pchnęła drewnianą
powierzchnię... I nagle dosłownie ją zamurowało. Ona wyobraża sobie Bóg
wie co, a tam, na kanapie, tyłkiem do góry, ze zwisającymi po bokach
rękami i jedną stopą dziwnie wygiętą na oparciu, leżał sobie facet. Miał
pozawijany kilt, potargane, szare włosy i czekoladowy golfik. Okrągłe
okulary spadły mu z nosa, zwisającą teraz gdzieś przy ustach. To on
wydawał z siebie te niepokojące dźwięki, a w dodatku co jakiś czas
mamrotał jakieś bezsensowne zdania.
- Wróć ziemniaczku, nie uciekaj do Maryli, ona nie jest cię warta... - wymamrotał niespodziewanie pięknym głosem.
Inoue zrobiła poker face'a i spojrzała na mężczyznę jak na jakiegoś
ułoma. Dopiero po chwili zauważyła dziwne szwy na jego ciele i wystającą
z głowy... Śrubę? Z kamienną minom uklękła przed kanapą. Nie była
pewna, ale to chyba ten dziwny człowiek ocalił jej skórę. Dźgnęła go
delikatnie w policzek.
- NIE ZIEMNIACZKU, NIE POZWOLĘ CI NA TO! - warknął i gwałtownie
przekręcił się na drugi bok, przy okazji zsuwając się z kanapy i
uderzając o twardą posadzkę.
Gwałtownie otworzył oczy i nieświadomym wzrokiem spojrzał na Inoue.
- Co do cholery... - mruknął głosem, który zupełnie różnił się od tamtego, którego używał przez sen.
Dziewczyna zaskoczona nagłym ruchem mężczyzny odsunęła się nieco i posłała mu zdziwione spojrzenie.
<Steinku? Wybacz mi tego ziemniaczka, jakoś tak wyszło...>
Dziś
, 15:52
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz