-Ty naprawdę sądzisz, że ona wypapla ci jak idzie o Arcanach
drugiego Team’u. Co to by była za frajda? Sam musisz zbierać doświadczenie.
Chociaż nie ukrywam, ze jako taktyk mógłbyś się sprawdzić, ale… jak dla mnie…
dla tak tępych osobników jak ja.. za dużo w tym procentów i obliczeń.
-Azusa widzę rozszerzona matma.. – smerfie złapał się z
głowę i jednocześnie posłał mi delikatny uśmiech. No a co.. nie ze wszystkiego
trzeba być orłem.
-Cichaj…. Ja tutaj obmyślam plan jak dorwać Heaven’a, bez
robienia mu krzywdy. Teraz ja będę waszym taktykiem, haha ! –wskoczyłem na
ławkę tuż obok Vanilli i przyjąłem pozę niczym statua wolności. Patrzyli na
mnie jak na kretyna, ale co tam. Przecież właśnie taki poziom swoim zachowaniem
prezentowałem
-To jak mamy z nimi wygrać bez robienia im krzywdy ? –
zapytał nieco zdegustowany tym pomysłem nowy członek naszego Rimear. Nie
ukrywa, że trochę to chujowo rozwiązali, bo Vanilla nie da nam skrzywdzić
Heaven’a, a choćby we wszystkich nie damy jej rady.
-Róbcie co chcecie z nim. To wygląda tak jakbym z niego
wątpiła, ale to logiczne, że przegra z kimś wyższym rangą… i… - już nawet nie
dałem jej dokończyć bo ruszyłem przed siebie. Nie mieli wyboru jak tylko
podążać zaraz za mną. Cały plan Lendriu i rozmyślania Vanilli poszły się za
przeproszeniem je*ać :’)
Ja chce jak najszybciej to wszystko zakończyć i to w jak
najzabawniejszy sposób. Nie lubiłem walczyć. Dla mnie to wszystko było jedną
wielką grą, zabawą.. coś na czym można się wyżyć. No niestety dzisiaj wypadło
na Heaven’a… cóż… biedaczek będzie schodził z tej Areny z bokserkami
wymazianymi białą lepką…. No nie ważne. xD
Po jakichś dziesięciu minutach skakania bezcelowo po dachach
dostrzegliśmy cały 2 Team. Cinia, Riuki, Heaven… i ta… nie znam jej.
Zachichotałem pod nosem obracając się w stronę naszej pani kapitan z wielkim
rozmachem i przy okazji przyjmując formę pięknej kremowo włosek laleczki.
-No i ? Jak wyglądam? Dobrze mi w niebieskim ? – spoglądając
na siebie o mało co nie popadłem w samo zachwyt. Czułem się tak.. lekko? Ta
dziewczyna coś w ogóle je? – Teraz to w sumie z twoim ciałem mogę robić
wszystko… zajrzę tu i tam… - powiedziałem odchylając nieco bok sukieneczki. A
no tak.. bo wy nie wiecie. Po prostu moja druga Arcana pozwala mi na przyjęcie
formy osoby, która chociaż raz widziałem na oczy. Tylko tak jestem w stanie
nawywijać Heaven’owi pod kopułą
-Dotknij mojego ciała gdziekolwiek a obiecuje ci, że Heaven
odetnie ci jaja i powiesi sobie jako trofeum… - warknęła groźnie. Oho chyba
właśnie pani kapitan zaczęła mówić na poważnie. Aż poczułem chłód. Już wiem, dlaczego właśnie
ona tutaj rządzi.
-Ojj cii.. ja tylko się pobawię. Zawsze chciałem być
dziewczynką. – zeskoczyłem sobie
zgrabnie na ziemię i chowając się za jednym z budynków wyglądałem swojego
chłoptasia. No kurcze.. jak się nie zorientuje, ze tak naprawdę nie jestem
Vanillą to będą niezłe jaja. Zauważył mnie niemal od razu, ale nie zamierzałem
czekać aż się ruszy i podejdzie. W podskokach i z wielkim uśmiechem niemal „podfrunąłem”
do niego.
-Kim ty… - zaczął dość nie pewnie trzymając mnie jak na
razie na dystans. Ups Heaven nie jest takim idiotą jak ja i domyślił się, że
nie jestem jego laseczką.
-Zjebałeś. A miałem takie zboczone plany co do ciebie i chuj
w bombkę strzelił. – podrapałem się po główce, na której teraz były długie, aż
do ziemi kremowe pasma. – Chociaż.. to mi wcale nie przeszkadza. – wzruszyłem ramionami
odgarniając jego łapkę i teraz przylegając swoim drobnym (właściwie to nie
swoim :’) ) ciałkiem do jego torsu zbliżyłem się do jego twarzyczki. – Vanilli…
nawet kiedy tylko wyglądam jak ona.. i tak nie uderzysz… i tak nie odepchniesz
i tak będziesz tak na Maksa podniecony, że nawet nie drgniesz.. – normalnie to
wszystko mnie tak bawiło, że nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu..
-Kim ty do jasnej cholery jesteś….- prychnął, ale jak na
razie poddawał się wszystkiemu co robiłem
-Ja ci pokażę misiaczku. – przekrzywiłem główkę dotykając delikatnie
jego brzucha i delikatnie „kąsając” go prądem w mięśnie. O mało co by się nie
zgiął, jednak chyba było to bardzije spowodowane skurczem mięśni, a nie samym bólem.– Heee? To było jeszcze
lekko. Z resztą ja zamierzam sobie popatrzeć jak bardzo się wstrzymujesz kiedy
widzisz Vanille… hi hi…. Napalony włoski ogier… - teraz to już nawet sama
autentyczna Vanilla nie mogła wytrzymać. Zerknąłem na nią kontem oka. Razem z
Grimmjow’em starała stłumić śmiech.- Heavciu…. nie świerzbią cie łapki…? –
zapytałem stając do niego tyłem i ocierając zgrabną pupą o jego uwypuklenie na
spodniach.
(Hevciu, albo ktoś zainteresowany akcją? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz