Świetnie... Zamknięte i związane w niewielkim pomieszczeniu przez inną
drużynę... Przywódczyni naszej drużyny by nas chyba zabiła... Żeby można
było jakoś uciec... A tak to nie mogłam wiele zrobić, bo akurat jakiś
chłopak wszedł w momencie, gdy ja wyciągałam nóż z buta Mixi i właśnie
siedział w tym pokoju z nami.
Zaraz po tym, gdy nieznana mi postać po kilku minutach i próbach
negocjacji zdjęła jej knebel, ta fuknęła na tego kogoś. Właśnie ta osoba
się roześmiała.
- Czego od nas chcesz...? - zapytałam się chłopaka cichym głosem.
- Jak to czego? To nie wiesz, co tu robimy? - zaśmiał się.
- Wiem... ale chcę się dowiedzieć, co chcesz z nami zrobić...
Uśmiechnął się sadystycznie, ale odpowiedzi mi nie dał. Nie chciałam go
ponaglać, bo mógłby nam coś zrobić, a tego nie chciałyśmy. To
oznaczałoby przegraną, a tak mamy chociaż szansę na to, żeby wygrać.
Może nie są one specjalnie duże, ale jakieś.
Po kilkunastu minutach ten ktoś wyszedł.
- Wreszcie... - powiedziała.
- To co robimy? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu za jakimiś kamerami czy czymkolwiek.
- Na razie spróbujemy uciec, potem po drodze się tym kimś zajmiemy.
- Tylko... że chyba ktoś inny tu jeszcze jest... - powiedziałam, gdy
usłyszałam, jak szła jakaś inna osoba. Na szczęście nie wchodziła tu do
nas.
- Załatwi się to po drodze... Najpierw trzeba tą linę zerwać, aby cokolwiek zrobić.
<Mixi? Riuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz