Kiedy się pocięła nabrała jeszcze większej szybkości i zwinności, więc
drobne rany dodają jej sił. Czyli nie mogę jej zadawać drobnych ran...
Trzeba ciąć raz, a dobrze. Moje myśli były naprawdę chaotyczne, bo
musiałam unikać coraz to kolejnych ataków. Byłam już prawie pewna, że
będę musiała użyć Teishi Jikan. I chociaż bardzo tego nie chciałam, bo
nie mogłam po tym dojść do siebie nawet kilka dni. Byłam już
wystarczająco wyczerpana by ta umiejętność mogła mnie nawet zabić. Ledwo
trzymałam się na nogach, a ona wciąż była równie szybka. Wiedziałam, że
jeśli nie zaryzykuję przegram. Uruchomiłam Arcanę i moje oczy zalśniły
złotem. Zwolniłam czas na tyle na ile mnie było stać, ale ona wciąż
poruszała się wystarczająco szybko. Zwolniłam go prawie do zera i prawie
przez to zemdlałam, ale udało mi się podejść do dziewczyny i przystawić
jej szpadę tak, by móc ją przebić. Potem już nie wytrzymałam i puściłam
czas już normalnie. Ona ze swoim mieczem wycelowanym we mnie i ja z
moją szpadą wycelowaną w nią. Stałyśmy, więc tak mierząc się wzrokiem.
Która z nas natrze pierwsza będzie niewątpliwą zwyciężczynią. Czułam, że
nie mam z nią praktycznie żadnych szans, ale nie zamierzałam się
poddawać. Jakieś jednak miałam.
(Cinia? Są to prawdopodobnie ogromne bzdury, ale mój mózg nie pracuje już najlepiej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz