Leżę sobie w łóżku śpiąc w najlepsze, gdy nagle puchate chuchło spada mi
na twarz. 8:00. Czas wstawać. Zrzuciłam Archi'ego z twarzy i poszłam do
łazienki. Szczerze? Wyglądałam jak śmierć, a nawet gorzej. Włosy na
lewą stronę, trochę sierści Archi'ego i podrapania. Czyli jednak
codzienność. 8:56. Zdążyłam się wyszykować na trening, ale i tak się
spóźniam, więc po co mi to? Rzuciłam torbę w kąt, wzięłam rysownik i
zaczęłam coś bazgrolić. Do końca nie wiem co to było, ale przypominało
konia. Spojrzałam na zegarek... 9:47. Ehh i tak mi się nie śpieszy.
Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Mijałam wiele osób, jednak z żadną nie
chciałam rozmawiać, bo po co? Dotarłam na wyznaczone miejsce, naukowcy
już czekali. Zza szyby widziałam ludzi.. Śmiali się i bawili. Byli
wolni, nie to co ja. Gdyby nie ten chip, byłabym daleko stąd. Nikt by mi
nie mówił jak mam się zachowywać i co robić. Zamyślona zmierzałam w
kierunku pola, gdy wpadłam na kogoś.
- Uważaj jak łazisz.. - prychnęłam pod nosem.
< Ktoś? Raczej wątpię w dokończenie tego gówna._. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz