Po kilku minutach wróciłam z kuchni by zobaczyć co robi
Heaven. Zasnął. Taki słodziak. Duży słodziak ale jednak słodziak. Miał tak
wiele obrażeń, że wręcz wskazane mu teraz było trochę odpocząć. Musi się zregenerować.
Bożę mówię o jakiejś maszynie ? Czasami mam takie wrażenie, jakbyśmy byli
maszynami. Usiadłam sobie na brzegu łóżka, tuż obok Heaven’a i chwilę
wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Uniosłam lekko koc i za raz przykryłam
go. Niech sobie śpi. Nie będę mu teraz przeszkadzać. Wstałam i powoli
kierowałam się do wyjścia kiedy ten nagle jakby się obudził ( a może w ogóle
nie spał tak głęboko jak mi się zdawało (?) ) i złapał mnie za palce lewej
dłoni.
-Nie idź… - szepnął cicho nawet nie zupełnie otwierając
oczy. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego przez ramię. Zdawało mi się, że on
chciałby, żebym spędzała z nim każdą wolną chwilę. Właściwie to nudziło mi się
już dłuższy czas, ale chciałabym też zainteresować się nieco innymi sprawami.
-Wrócę. Nie uciekam od ciebie. – mruknęłam jak zwykle z tym
swoim kamiennym wyrazem twarzy. Nachyliłam się lekko nad nim i bardzo delikatnie
pocałowałam go w usta. Pewnie wolałby, by ten pocałunek trwał dłużej, jednak
nie mogę mu narazi ze na to pozwolić. – Vanilla dlaczego….
-To, że cie nie kocham nie oznacza, ze w jakiś sposób nie
jesteś obiektem mojego zainteresowania. – przymknęłam oczy jakbym doskonale wiedziała
o co chce zapytać chłopak.
-Awansowałem ? – zachichotał i wtedy już dostał pstryczka w
nos.
-Śpij. Bo w nocy nie dam ci spać. – przygryzłam wolniutko
swoją dolną wargę cały czas obserwując jego reakcję. Jak o Heaven prawdziwy
zboczeniec tylko czekał na to aż w końcu będzie mógł znowu mnie zaciągnąć do
łóżka.
Nie rozmawiając ani chwili dłużej z srebrno włosym wyszłam
na zewnątrz. Właściwie to kręciłam się przez cały czas po ośrodku bez większego
celu. Czasami jest tutaj naprawdę nudno. Dopiero pod wieczór wróciłam z
powrotem do pokoju chłopaka. Nie spał już, a raczej latał po domu. Kiedy
weszłam do jego apartamentu (oczywiście nie pukałam ani nic xD ) i zamknęłam za
sobą drzwi usłyszałam tylko głośne warczenie Heaven’a :
-Kto znowu !? – przez chwilę słyszałam jak coś spada.
Chłopak za chwilę wychylił głowę zza drzwi kuchni i normalnie zerwał się z
miejsca kiedy zamierzałam wyjść. – Przepraszam… nie wiedziałem, że to ty… - Ah
ten Heaven. Przepraszał za wszystko, nawet jeśli to coś nie było przez niego.
Wtulił się w moje malutkie plecki i chwile tak stał.
-Musisz panować nad swoją agresją.. – westchnęłam cicho
rezygnując z poprzedniego działania. – Możesz sobie kiedyś przez to zrobić
krzywdę. Nie tylko sobie… ale tez osobą na którym ci zależy. Obróciłam się do
niego przodem na chwilę uwalniając się z jego uścisku chociaż nadal będąc
bardzo blisko.
-Wiesz, że moja Arcana mi na to nie pozwala… - westchnął
odwracając wzrok.
-No to trzeba nad tym popracować. – wzruszyłam ramionami
wymijając chłopaka i zmierzając do kuchni. Mało się nie przewróciłam, kiedy
zobaczyłem jaki syf jest na podłodze. Heaven kucharzem ? No na pewno. Złapałam się za głowę i zaraz zerknęłam na
Siwka stojącego za mną. – Tak dużo o mnie myślisz, że nawet nie potrafisz
normalnie funkcjonować ? – zachichotałam stając na palcach i łapiąc go łapkami
za materiał koszulki. – A może po ostatniej nocy jak na razie dajesz radę mój
rasowy zboczeńcu ? – zbliżyłem się do jego szyi i pocałowałam ją lekko.
( Heaven ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz