wtorek, 23 czerwca 2015

Od Mary - C.D Natsume

- Tajemnica - uśmiechnęłam i odwróciłam się w stronę lisa, który znów przysiadł na ziemi tym samym powodując lekkie trzęsienie. Powoli kołysząc się z rękami za plecami zbliżałam się do Madary, ten cały czas bacznie mi się przyglądał gotowy mnie znów odrzucić ogonem, jeśli bym miała zamiar znów go urazić - Kici kici lisku - stałam tuż przed nim wpatrując się w jego oczęta i uniosłam rękę, a ten opuścił na wysokość mojej dłoni pysk tak, że mogłam go pogłaskać . Nie wiem czy sam z siebie pozwolił mi się dotknąć czy może Natsume nakazał mu nie odgryźć mi ręki, ale muszę przyznać ma mięciutkie futro, jednak nie może równać się z moim chowańcem. Na pysku lisa pojawił się grymas, a jednak z własnej woli nie dał się miziać. Podniósł się gwałtownie z ziemi i po chwili podniósł mnie za sukienkę i odbiegł trzymając materiał w pysku.
- Zostaw mnie ty wredny pchlarzu! - zaczęłam uderzać rękami w jego pysk, jednak ten zaczął kręcić głową, a ja czułam się jakbym była na jakiejś karuzeli
Przez chwilę jeszcze byłam niesiona, aż stworzenie raczyło mnie odłożyć na gałąź drzewa i prychając dumnie zamachnął się ogonem i przysiadł na ziemi wpatrując się we mnie szczerząc kły. Nie chciałam jeszcze umierać albo zaliczyć jakiegoś złamania karku czy czegoś innego, więc od razu przyległam do gałęzi obejmując ją rekami i nogami posyłając lisowi mordercze stworzenie. Jak nadarzy się okazja wyłupie mu te oczka i wstawię na ich miejsce szklane kulki. Zaczęłam różne wyzwiska kierować do jego osoby, a ten chyba uodpornił się i ignorował spoglądając na latające motylki [jest jesień, fuck logic] przed jego pyskiem. Nawet gdybym wezwała chowańców nie dali rady by mnie zdjąć, tylko ta wredota da radę.
- Madara. Weź, nie znasz się na żartach? - zaśmiałam się spoglądając w dół, co było błędem bo w tym samym momencie osunęła mi się stopa z gałęzi i jedną nogą wisiałam w powietrzu - Dobry lisek czy tam kotek. Może zaprzyjaźnimy się jeszcze raz? - mówiłam do ścinany normalnie, pchlarz odwrócił się do mnie tyłem - A wiesz co, goń się! Dam sobie sama radę - oj, nie byłabym tego taka pewna
Powoli zaczęłam kierować się pnia i ostrożnie stąpać po gałęziach w dół modląc się w duchu, abym nie spadła. Jeszcze tylko kilka gałęzi, jeszcze trochę...trzask łamanej gałęzi odbijał się echem od innych drzew, a ja zaczęłam spadać w dół lądując w krzakach. Gdy wstawałam z krzaków dostrzegłam wystającą dłoń w moim kierunku, za którą bez namysłu pociągnęłam tym samym sprawiając, że właściciel lisa wylądował na mnie. Dobita przez ciężar zaczęłam odliczać od dziesięciu do zera żeby ich obojga zaraz nie rozerwać. Natsume szybko podniósł się na równe nogi i pomógł mi wstać, tym razem bez zaliczenia krzaków [if you know what i mean( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Złączyłam palce i przeciągnęłam się, a po chwili dało się usłyszeć strzyknięcie kości. Chłopak podszedł do lisa zaczynając prawić mu kazania.
- Oj przestań! Madara tylko chciał się pobawić hehe - zaczęłam się śmiać jeżdżąc dłutem po futrze lisa
~ ~ ~ ~
Przez jakiś czas nie widziałam Natsume ani krzywej mordeczki Madary, bo uczestniczyłam w Grupowych Bitwach. Nie specjalnie mnie to kręciło uczestnictwo w grupie i bez kaleczenia przeciwnika, ale zasady to zasady. Uradowana, że zyskałam połowę wolności z powrotem przechadzałam się po alejce, jak to miałam w zwyczaju robić rano. Nie musiałam długo szukać mojego przyjaciela, bo ten stał na mojej drodze odwrócony do mnie tyłem. A jednak nadal pilnuje porządku, taki strażnik teksasu hihi. Powoli zaczęłam kroczyć w jego stronę kołysząc się, trzymając ręce za plecami znajdowałam się bliżej chłopaka. Nie dostrzegłam nigdzie Madary, jak dla mnie to najlepsze co mogło się zdarzyć. Gdy Nastume miał się odwrócić wyprzedziłam go i zarzuciłam mu się na szyje przyciskając policzek do jego policzka.
- Gdzie zgubiłeś kotka? - spytałam podnosząc na niego wzrok, ale nie musząc długo czekać stwierdziłam że się teraz od niego niczego nie dowiem bo chyba go za bardzo zaskoczyłam - Strażnik teksasu powinien być bardziej czujny, nie pozwolić się zaskoczyć...hm? - zerknęłam na dół, bo COŚ zaczęło gryźć moje podkolanówki - Znalazła się zguba... - wymruczawszy to zamachnęłam się i po chwili kot pod postacią kulki poleciał do przodu i zarył pyszczkiem o ziemię
Zostawiłam chłopaka w spokoju, żeby mógł zacząć normalnie oddychać i podeszłam do kotka.
- Biedne stworzonko - kucnęłam przed nim i już miałam dotknąć go gdy ten zamachnął się na mnie łapą z wysuniętymi pazurami
- Nie wtrącaj się! - syknął kot stykając się łbem z łbem lwa
Wpatrywałam się rozbawiona w to zajście, gdy poczułam dłoń na ramieniu.
- Nigdy nie będzie między wami spokoju - westchnął zrezygnowanie Natsume przykucając przy mnie
- Przecież tak jest zabawniej - szturchnęłam go tym samym sprawiając, że stracił równowagę i wywalił się na trawę

<Natsume?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope