Rany, cóż za nieogarnięci ludzie. Robią takie zamieszanie wokół siebie, ze na sto procent zaraz nas ktoś zauważy. A przecież znowu nie byliśmy tacy silni, żeby tez nie wiadomo jak się pokazywać. Musiało im bardzo zależeć na przegranej.Usadowiłem się na jakiejś drewnianej ławeczce i nie zamierzałem się w tym momencie nigdzie ruszać.
-Mika-kun ! - usłyszałem dość irytujący głos młodej Sigmy. Młodej / No tak bo była ... taka malutka i pewnie tez o dużo młodsza ode mnie.Przekręciłem główkę na tyle by teraz spojrzeć na nią,a gdy tylko to osiągnąłem przed oczami ukazał mi się wskazujący palec dziewczyny - Ruszyłbyś swoją szanowną dupę !
Po jakże inteligentnym dialogu kobietki wstałem i rozejrzałem się dookoła.
- Kim ty jesteś by mówić mi co ja mam robić ? - westchnąłem oschle. Nie miało to na cole jej w jakikolwiek sposób obrazić. Po prostu mój akcent był taki jak zawsze.
- Pff ! Bo tylko siedzisz i dyrygowałbyś innymi ! -i właśnie teraz postanowiłem odepchnąć jej łapkę którą prawie wcisnęła mi w oko.
-Robicie za dużo zamieszania. Nie wiedziałem, ze czujecie się w tej bitwie na tyle pewnie by robić...
-Dobra wystarczy. - przerwała mi nasza szanowna pani kapitan. Nie zmierzałem się jej sprzeciwiać i tez bardzo dobrze znałem swoje miejsce względem Sigmy. Poprzednim dialogiem kierowanym do Victorii (bo tak to też miała na imię z tego co mi wiadomo) wcale nie chciałem wykazać braku szacunku czy też arogancji.Po prostu nie uważam ich za jakichś lepszych z tego względu, iż posiadają dwie Arcany. Sztuczne. Nie zostali posiadaczami tej mocy z natury. Przykro...
Więcej nie ingerując w sprawy tego jakże zacnego Team'u skierowałem się w stronę zawalonej części budynku.
-Mikaela ! Oszalałeś !? Tam może..- zaczęła dziewczyna prowadząca całą ta szopkę, i tak samo bardzo szybko skończyła bo w nasza stronę ponownie zaczęły lecieć świetlne pociski. No powaliło ich !? Ile jeszcze mają tych naboi...
Za nim jeden z nich zdążył trafić nasza szanowną Sigmę: złapałem ją za nadgarstek i przeciągnąłem w miarę bezpieczne miejsce za jakimś drewnianym murkiem. Miałem świadomość, że długo to on tak nie wytrzyma. Grunt to tylko na razie jakkolwiek się tutaj utrzymać.
-Puszczaj mnie podrzędna Naturalna Arcano...
-Tak się dziękuje za uratowanie życia ? - wypuściłem z uścisku drobną dłoń dziewczynki - Nie popiszesz się za bardzo swoimi umiejętnościami jeśli zginiesz....- wzruszyłem ramionami i zerknąłem w stronę kolejnej fali nadchodzących pocisków. Kiedy to się wreszcie skończy..
( Victoria, lub ktoś z Team'u 3 ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz