Nanami wcale o siebie nie dbała. Nie rozumiałam czemu ona potrafiła spać w kartonie na dworze, pomimo panującego mrozu. Zerknęłam w stronę gdzie leżała skulona dziewczyna, naprawdę w niektórych momentach przypominała bardziej kota niż człowieka, tak jak teraz. Pogłaskałam kota za uszkiem, który cały czas siedział mi na głowie. Wpatrywałam się jak reszta kociakòw opròżnia miskę, od czasu do czasu zerkały w moją stronę i wracały od razu do spożywania mleka. Ściągnęłam kota z głowy, chociaż ten najwidoczniej nie miał zamiaru opuszczać mojej głowy przez co ponownie skrzywiłam się, gdy ten przejechał pazurami po moim czole. Nie tylko nie mam oka, ale będę miała rany od kocich pazurów. Pogłaskałam rozrabiakę po głòwce po czym wstałam i udałam się do kuchni po sok. Usiadłam przy stole i nawet nie wiem kiedy zasnęłam przy szklance oparta o blat. Dopiero zostałam obudzona gdy coś skoczyło, a raczej zeskoczyło z górnej szafki na moje plecy. Zerwałam się z krzesła i wylądowałam na plecach. Taki urok posiadania zwierzyńca. Dwa koty siedzialy jeszcze na gornej pòłce z zaskoczeniem wymalowanym na pyszczkach wpatrując się we mnie, czemu to ich "droga" zmieniła położenie. Westchnęłam i chwytają się krzesła podniosłam się z podłogi, jednak po chwili znòw coś na mnie skoczyło.
- Dzień dobry - odwrociłam się do kota, ktòry postawił łapki na moim ramieniu i otarł się pyszczkiem o mòj policzek. Z miziania z kotem wydawało mnie szczekanie Lou, ktòry widać był zazdrosny że zajmuje się nowym nabytkiem. Schyliłam się i pogłaskałam to na co ten zaszczekał wesoło.
- Do-bry - ziewnęła Nanami wieszając się na futrynie przecierając zaspane oczka podchodząc do mnie powoli z wystawionym rączkami i złapała kota za głowę - Jesteś jakaś miękka Aniu - otarła się nosem o pyszczek kota, ktòry prychnął i gwałtownie cofnął głòwkę za moje plecy
- Halo! Tutaj spiochu - machnęłam dziewczynie przed oczami, a ta uśmiechnęła się i zaczęła się przeciągać - Wyspana? Bo ja zbytnio nie - poskarżyłam się - Koty po mnie skakały
- A na mnie leżały - westchnęła dziewczyna i po chwili spanikowana wskoczyła na blat - Znòw przyszły! - fuknęła zwijając się w kłębek
Śmiejąc się podeszłam do kotòw, ktòre weszły do pokoju i zebrałem je na ręce. Dwa siedziały na ramionach, jeden wisiał mi na plecach, białego trzymałam na rękach razem z Lou. No tak. Brakowało czarnego, który chyba znów siedział na szafce. Nie musiałam długo czekać, aż czarną kulka wylądowała na mojej głowie zasłaniając całą widoczność. Zaczęłam głupkowato się śmiać, pròbowałam ustać jednak po chwili wylądowałam na podłodze śmiejąc się jak opętana. Nanami spoglądała na mnie znad stołu machając uszkami.
- Kot nie powinien bać się kotòw - zaśmiałam się puszczając zwierzaki, z czego jeden od razu pobiegł w stronę Nanami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz