Ehh co za banda idiotów. Zwłaszcza ci „mali”. No nie mogłam
powiedzieć na nich „młodzi”, ponieważ sama jeszcze nie jestem pełnoletnia. Ten „duży”
(bez podtekstów ;) ) sam prosił się o liścia w twarz, ale nie należę do osób
uznających przemoc (jasne jasne). Mimo wszystko skoro jesteśmy na misji to
trzeba się jakoś zachowywać czy tego chce czy nie. Wyszłam zza filaru razem z
Blondynem i Szatynem. Wysoki mężczyzna, zaznajomiony z Rick’iem spojrzał na
mnie jakoś nie wzruszony i zmierzył mnie od malutkich stópek, aż po czubek mej
główki.
-Ooo…. Ładna lalunia. Przyprowadziłeś ją do mnie w zamian za
… - kiedy wciągnął dłoń w moim kierunku i zbliżał się do mojej twarzy w jednej
chwili Rick złapał go za nadgarstek i nie pozwolił zbliżyć się ani na milimetr.
-Nie. Tym razem przyszedłem się odpłacić za to ile razy mnie
oszukałeś.. – westchnął wykręcając mu rękę. W tym samym czasie podbiegli do nas
inni ochroniarze. No naprawdę ? Chyba nie wiedzą co robią. Jeden dostał od
Mikaeli, jeden od Deavy, i jeden ode mnie… było po sprawie. Jakoś specjalnie
się nie stawiali. Zabraliśmy co było nam potrzebne, a następnie skierowaliśmy
się w stronę ośrodka. Szłam pierwsza,
ponieważ ci debile pewnie słabo znali drogę. Zaraz za mną szedł Rick….. a no
właśnie ! Przypomniało mi się to co zrobił za tym filarem. Obróciłam się na
pięcie, i gdyby nie to że zgrabnie odskoczył do tyłu już miałby połamaną
szczękę.
-Jaka wygimnastykowana… - skrzywił się. Nie mógł się tego
spodziewać a jednak… uniknął.
-Jaki zwinny… - powiedziałam spokojnie stawiając swoją
delikatną nóżkę na podłożu i prostując się.
-W łóżku też tak wysoko nóżki podnosisz… - nachylił się nieco
by wyrównać ze mną spojrzenia. Moje oczy mówiły teraz nie więcej niż „zaraz cie
zabije i ty już nigdy nie będziesz mógł się wykazać w łóżku”.
-Może chciałbyś o to zapytać Heaven’a ? – prychnęłam już
nieco bardziej ukazując swój prawdziwy charakter. Ci dwaj co szli z nami
właściwie na doczepkę tylko stali i patrzyli na nas.
-Heaven’a ? Hmmm… to daj mi jego numer… - wyciągnął do mnie
dłoń jednak ja tylko zamknęłam na chwile oczy i parsknęłam śmiechem. Zakryłam
sobie twarzyczkę rączką i zaraz ponownie na niego spojrzałam.
-Będziesz miał okazje sam się go zapytać, zaraz po tym jak
odciśnie ci on swoją pieść, jak dowie się, gdzie mnie dotykałeś.
-Phi… nie mów że ci się nie podobało. – ruszył przed siebie
i raczej nie zamierzał się już zatrzymywać. Powoli się ściemniało więc wypadało
by w końcu wrócić i oddać to co trzeba naukowcom.
-Słaby jesteś w „te” klocki. Ktoś musiałby cie nauczyć… -
zarzuciłam włosami i ruszyłam zaraz za nim.
-Tia ? To może mnie nauczysz ? – zerknął na mnie przez ramię
jednak ja już nic na to nie odpowiedziałam, a na mojej twarzyczce pojawił się
cień uśmiechu. Skubany ! Na dodatek jaki śmiały…
[…]
Dojście do Rimear i oddanie Naukowcom wszystkich potrzebnych
informacji zajęło nam jakąś godzinkę. Potem już wszyscy się rozeszli. No oprócz
Rick’a bo ten bardzo koniecznie chciał po zadawać Heaven’owi parę pytań.
-Na serio będziesz się za mną wlókł… ? – prychnęłam cichutko
i powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego apartamentu.
-No tak.. w końcu chce się dowiedzieć czy dobra jesteś..
-Dobra przymknij się i chodź głupolu. – pociągnęłam go za
łapkę. Za jakieś 5 minut staliśmy już przed moim przytulnym apartamentem.
Weszłam jak do siebie, no bo w końcu do siebie i pierwsze z czym się spotkałam
to zdziwione spojrzenie Heaven’a. No tak musiałam wyglądać dziwnie z takim
wielkim ogonem za sobą.
- Kto to ? Kim on jest ? Co tutaj robi.. i… - Heaven baba z
okresem już dramatyzuje przez co złapałam go za koszulkę, ściągnęłam na dół i
przeciągle pocałowałam w usta.
-Uspokój się, kotku. – wyminęłam go i ściągnęłam bolerko od
swojej sukieneczki. Rzuciłam je na kanapę i pierwsze co zrobiłam to udałam się do
kuchni. Nie wiem czy zostawiać ich samych to bezpieczne, ale… to już duże
dzieci.
- Mam do ciebie bardzo poważne pytanie, Heaven… Heaven, tak
? – kiedy stanęłam w drzwiach delikatnie zdziwiona posłał mi zadziorny
uśmieszek. Byłam przekonana, że o to nie zapyta, a jednak. – Vanilla jest dobra
w „te klocki” ? – zniżył się nieco, bo w końcu Heaven był od niego niższy. Mru.
Lubię takich wysokich. Cóż za durne pytanie.
- Najlepsza. Obawiam się, że nigdy nie zdołałbyś sprostać
jej oczekiwaniom. Po za tym co ciebie to obchodzi? –uśmiechnął się taki
zadowolony z siebie. No i z czego on się szczerzy. Przewróciłam niebieskimi
tęczówkami i za momencik wróciłam do kuchni tylko po to by odstawić kubeczek z
mleczkiem. Idiota, dlaczego mówi mu o takich rzeczach ? Chociaż dobrze. Gdyby
nic nie powiedział to obawiałam się co do mocy swoich umiejętności.
-Może byś mi ją pożyczył na jedną noc ? – usłyszałam z przed
pokoju i mało co a zrzuciłam bym swoją ulubiona szklankę w truskawki. 3….2….1….
i właśnie teraz usłyszałam jak coś uderzy w ścianę.
-Chyba cie pojebało… - wyjrzałam z kuchni i spojrzałam na
Heaven’a, który właśnie trzymał Rick’a przy ścianie. Naprawdę się zdenerwował.
Natychmiast podeszłam do srebrno włos ego i odciągnęłam go z kilka dobrych
metrów.
-Spokojnie….- mruknęłam cicho kładąc mu łapki na torsie i
przytrzymując delikatnie. Kiedy stwierdziłam, że już mu przeszło odsunęłam się i
powróciłam do kuchni. Potem już jakoś normalnie rozmawiali zwłaszcza, że wbił
jeszcze Haru (Heaven był po prostu w niebo wzięty) i Natsume.
[…]
Nie minęły dwie godziny a na stole pojawił się już alkohol.
Oni są nienormalnie. Po 15 minutach wszyscy praktycznie byli już spici bo tak
im się podobała zabawa w „kto więcej”. Ja oczywiście robiłam za perfekcyjną gospodynie
i przygotowywałam jakieś deserki. Kiedy właśnie miałam zamiar usiąść sobie na
kolanach całkowicie zalanego Heaven’a, Rick zakrzyknął, że gramy w butelkę i
właśnie dopił jedno swoje piwo i położył butelkę na środku stolika.
( Rick ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz