sobota, 18 lipca 2015

[Quest 5] Od Vanilli - C.D Rick'a

Ehh co za banda idiotów. Zwłaszcza ci „mali”. No nie mogłam powiedzieć na nich „młodzi”, ponieważ sama jeszcze nie jestem pełnoletnia. Ten „duży” (bez podtekstów ;) ) sam prosił się o liścia w twarz, ale nie należę do osób uznających przemoc (jasne jasne). Mimo wszystko skoro jesteśmy na misji to trzeba się jakoś zachowywać czy tego chce czy nie. Wyszłam zza filaru razem z Blondynem i Szatynem. Wysoki mężczyzna, zaznajomiony z Rick’iem spojrzał na mnie jakoś nie wzruszony i zmierzył mnie od malutkich stópek, aż po czubek mej główki.
-Ooo…. Ładna lalunia. Przyprowadziłeś ją do mnie w zamian za … - kiedy wciągnął dłoń w moim kierunku i zbliżał się do mojej twarzy w jednej chwili Rick złapał go za nadgarstek i nie pozwolił zbliżyć się ani na milimetr.
-Nie. Tym razem przyszedłem się odpłacić za to ile razy mnie oszukałeś.. – westchnął wykręcając mu rękę. W tym samym czasie podbiegli do nas inni ochroniarze. No naprawdę ? Chyba nie wiedzą co robią. Jeden dostał od Mikaeli, jeden od Deavy, i jeden ode mnie… było po sprawie. Jakoś specjalnie się nie stawiali. Zabraliśmy co było nam potrzebne, a następnie skierowaliśmy się w stronę ośrodka.  Szłam pierwsza, ponieważ ci debile pewnie słabo znali drogę. Zaraz za mną szedł Rick….. a no właśnie ! Przypomniało mi się to co zrobił za tym filarem. Obróciłam się na pięcie, i gdyby nie to że zgrabnie odskoczył do tyłu już miałby połamaną szczękę.
-Jaka wygimnastykowana… - skrzywił się. Nie mógł się tego spodziewać a jednak… uniknął.
-Jaki zwinny… - powiedziałam spokojnie stawiając swoją delikatną nóżkę na podłożu i prostując się.
-W łóżku też tak wysoko nóżki podnosisz… - nachylił się nieco by wyrównać ze mną spojrzenia. Moje oczy mówiły teraz nie więcej niż „zaraz cie zabije i ty już nigdy nie będziesz mógł się wykazać w łóżku”.
-Może chciałbyś o to zapytać Heaven’a ? – prychnęłam już nieco bardziej ukazując swój prawdziwy charakter. Ci dwaj co szli z nami właściwie na doczepkę tylko stali i patrzyli na nas.
-Heaven’a ? Hmmm… to daj mi jego numer… - wyciągnął do mnie dłoń jednak ja tylko zamknęłam na chwile oczy i parsknęłam śmiechem. Zakryłam sobie twarzyczkę rączką i zaraz ponownie na niego spojrzałam.
-Będziesz miał okazje sam się go zapytać, zaraz po tym jak odciśnie ci on swoją pieść, jak dowie się, gdzie mnie dotykałeś.
-Phi… nie mów że ci się nie podobało. – ruszył przed siebie i raczej nie zamierzał się już zatrzymywać. Powoli się ściemniało więc wypadało by w końcu wrócić i oddać to co trzeba naukowcom.
-Słaby jesteś w „te” klocki. Ktoś musiałby cie nauczyć… - zarzuciłam włosami i ruszyłam zaraz za nim.
-Tia ? To może mnie nauczysz ? – zerknął na mnie przez ramię jednak ja już nic na to nie odpowiedziałam, a na mojej twarzyczce pojawił się cień uśmiechu. Skubany ! Na dodatek jaki śmiały…
[…]
Dojście do Rimear i oddanie Naukowcom wszystkich potrzebnych informacji zajęło nam jakąś godzinkę. Potem już wszyscy się rozeszli. No oprócz Rick’a bo ten bardzo koniecznie chciał po zadawać Heaven’owi parę pytań.
-Na serio będziesz się za mną wlókł… ? – prychnęłam cichutko i powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego apartamentu.
-No tak.. w końcu chce się dowiedzieć czy  dobra jesteś..
-Dobra przymknij się i chodź głupolu. – pociągnęłam go za łapkę. Za jakieś 5 minut staliśmy już przed moim przytulnym apartamentem. Weszłam jak do siebie, no bo w końcu do siebie i pierwsze z czym się spotkałam to zdziwione spojrzenie Heaven’a. No tak musiałam wyglądać dziwnie z takim wielkim ogonem za sobą.
- Kto to ? Kim on jest ? Co tutaj robi.. i… - Heaven baba z okresem już dramatyzuje przez co złapałam go za koszulkę, ściągnęłam na dół i przeciągle pocałowałam w usta.
-Uspokój się, kotku. – wyminęłam go i ściągnęłam bolerko od swojej sukieneczki. Rzuciłam je na kanapę i pierwsze co zrobiłam to udałam się do kuchni. Nie wiem czy zostawiać ich samych to bezpieczne, ale… to już duże dzieci.
- Mam do ciebie bardzo poważne pytanie, Heaven… Heaven, tak ? – kiedy stanęłam w drzwiach delikatnie zdziwiona posłał mi zadziorny uśmieszek. Byłam przekonana, że o to nie zapyta, a jednak. – Vanilla jest dobra w „te klocki” ? – zniżył się nieco, bo w końcu Heaven był od niego niższy. Mru. Lubię takich wysokich. Cóż za durne pytanie.
- Najlepsza. Obawiam się, że nigdy nie zdołałbyś sprostać jej oczekiwaniom. Po za tym co ciebie to obchodzi? –uśmiechnął się taki zadowolony z siebie. No i z czego on się szczerzy. Przewróciłam niebieskimi tęczówkami i za momencik wróciłam do kuchni tylko po to by odstawić kubeczek z mleczkiem. Idiota, dlaczego mówi mu o takich rzeczach ? Chociaż dobrze. Gdyby nic nie powiedział to obawiałam się co do mocy swoich umiejętności.
-Może byś mi ją pożyczył na jedną noc ? – usłyszałam z przed pokoju i mało co a zrzuciłam bym swoją ulubiona szklankę w truskawki. 3….2….1…. i właśnie teraz usłyszałam jak coś uderzy w ścianę.
-Chyba cie pojebało… - wyjrzałam z kuchni i spojrzałam na Heaven’a, który właśnie trzymał Rick’a przy ścianie. Naprawdę się zdenerwował. Natychmiast podeszłam do srebrno włos ego i odciągnęłam go z kilka dobrych metrów.
-Spokojnie….- mruknęłam cicho kładąc mu łapki na torsie i przytrzymując delikatnie. Kiedy stwierdziłam, że już mu przeszło odsunęłam się i powróciłam do kuchni. Potem już jakoś normalnie rozmawiali zwłaszcza, że wbił jeszcze Haru (Heaven był po prostu w niebo wzięty) i Natsume.
[…]
Nie minęły dwie godziny a na stole pojawił się już alkohol. Oni są nienormalnie. Po 15 minutach wszyscy praktycznie byli już spici bo tak im się podobała zabawa w „kto więcej”. Ja oczywiście robiłam za perfekcyjną gospodynie i przygotowywałam jakieś deserki. Kiedy właśnie miałam zamiar usiąść sobie na kolanach całkowicie zalanego Heaven’a, Rick zakrzyknął, że gramy w butelkę i właśnie dopił jedno swoje piwo i położył butelkę na środku stolika.


( Rick ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope