Jej słowa, które wypowiedziała przez nadajnik sprawiły, że szybko się wyciszyli. Rzucali tylko od czasu ciche wyzwiska. Po twarzy Mikaeli nie było widać choć krzty zainteresowania. Rick łatwo to zauważył, zwłaszcza przy jego zaciskaniu pięści jakby wolał mu przywalić, zamiast bawić się w wyzywanie innych na około. Szatyn westchnął ciężko, mimo starał się skupić na zadaniu, im szybciej je wykonają tym lepiej. Nie będą musieli się już więcej widzieć i każdy będzie miał spokój, Przynajmniej na to liczy.
Idąc za sygnałem nadajnika w końcu znaleźli Vanille.
- Mówiłem, że sobie poradzi- mruknął, opierając się o ścianę.- Przecież nie jest głupia- dodał trochę ciszej, ale jednak wystarczająco głośno by było można usłyszeć.
- Nie powiedziałabym tego o was- westchnęła, kręcąc głową. Widać, że chciała zachować kontrolę jednak nie jest to łatwe z trzema chłopakami, których interesuje tylko to co nie jest ważne.
- Mniejsza, masz coś?- odezwał się zniecierpliwiony Deava.
Ślicznotka skinęła głową i z kieszonki, położonej na piersi, wyjęła lekko pogniecioną karteczkę. Chłopak nie skupił się na liście, ale na jej piersiach. Nie były duże, ale dla niego wystarczające. Usłyszał ciche odchrząknięcie dziewczyny. Uśmiechnął się słabo, ale jednak zawadiacko i podszedł bliżej by przyjrzeć się karteczce. Na niej wypisane były cztery nazwiska w tym Czarnego i Zmory. Dwa następne były mu nieznane. Najwidoczniej to były dwaj nowi. Miejsce w którym były przetrzymywane narkotyki to był oczywiście burdel. Chłopak zmarszczył brwi.
- Czyli idziemy do burdelu- podsumował Mikaela.
Tak zrobili. Oczywiście nie było tam nic, co szczególnie by go zainteresowało. Wyprzedził Vanille i podszedł do jednej z dziewczyn, skąpo ubranych, wręcz gołych. Była dość wysoka, miała blond włosy, a oczy w kolorze złota.
- Cześć Rose- mruknął Rick- gdzie Czarny i Zmora?
- Na zapleczu? A co chcesz wrócić do roboty?- oparła się jedną ręką o blat baru.
- Tak jakby- skinął głową do reszty grupy.
Kapitan znów wyszła przed grupę. Ochroniarz, który pilnował wejścia już długo tam nie postał. Weszli do środka i Rick rozejrzał się.
- Niezbyt tego pilnują- mruknął piwnooki. Miał rację. Torby z towarem stały tuż przy drzwiach. Pewnie zaraz mieli je wynosić. Set podszedł do nich i zaczął przeszukiwać.
- Krokodyl, metaamfetamina, kokaina, opiaty, kodeina, morfina... jak widać nie oszczędzają przy produkcji- oznajmił.
Nagle doszły do jego uszu strzały. Zapał Vanille i pociągnął ją za filar, przyciskając do siebie. Kule przeleciały obok nich. Spojrzał na Deave i Mikaele, którzy byli po drugiej stronie. Zrobił gest, którym kazał im siedzieć cicho.
- Poradziłabym sobie- warknęła niezadowolona dziewczyna.
Uśmiechnął się nieznacznie.
- Każdy pretekst jest dobry, żeby poobmacywać- zjechał ręką do jej pośladka, jednak po krótkiej chwili ją puścił. Wyszedł zza filaru.
- Ach to ty- syknął mężczyzna w garniturze i opuścił broń.- Chciałbyś wrócić do działalności, że się tu kręcisz?
- Nie, przyszedłem z innego powodu- schował ręce do kieszeni.
Kątem oka spojrzał na Vanille jakby, dając znak do ataku.
<Mikaela, Deava, Vanilla? >
P.S. Heaven? Jakie Vanilla ma wymagania? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz